Radny Lublina Robert Derewenda (PiS) pytał prezydenta miasta o możliwość reaktywacji stoku narciarskiego. Odpowiedź jaką uzyskał nikogo raczej nie zaskoczyła. Wniosła jednak kilka ciekawych informacji w kwestii finansowania takiego obiektu.
– W związku z nadchodzącym sezonem zimowym i potrzebą zapewnienia warunków do rekreacji i uprawiania sportu dla mieszkańców Lublina wnoszę o reaktywację wyciągu narciarskiego w ośrodku MOSiR na Globusie – rozpoczął temat w swojej interpelacji radny Derewenda.
Jak argumentuje radny, dzięki zlokalizowaniu stoku w mieście dzieci i młodzież samodzielnie będą mogły dotrzeć komunikacją miejską na stok narciarski. Miasto zapewniłoby miejsce do aktywności w okresie zimowym i realnie pomogło zaaktywizować młodzież. Zdaniem Derewendy otwarty stok narciarski umożliwiłby powstanie kolejnych miejsc pracy przy organizacji szkółek narciarskich czy półkolonii w okresie ferii świątecznych i zimowych.
– Inspiracją do urządzenia stoku może stać się Górka Szczęśliwicka w Warszawie, gdzie bez względu na temperaturę nowoczesna nawierzchnia umożliwia zjazdy. Modernizacja stoku, który służył całym pokoleniom Lublinian, pozwoli na nowo ożywić to miejsce – argumentuje dalej radny z klubu PiS.
Nad jego wnioskiem „pochylił się” wiceprezydent Tomasz Fulara. Odpowiedź chyba nikogo nie zdziwi, choć jej uzasadnienie dla wielu może wydać się ciekawe. Ogólnie rzecz ujmując na takie pomysły w kasie miasta nie ma po prostu pieniędzy. Pogoda zimą w naszym kraju na przestrzeni ostatnich lat funkcjonowania stoku również nie pomagała.
– Stok narciarski Globus Ski został zlikwidowany w 2018 r. między innymi ze względu na niekorzystne warunki klimatyczne prowadzące do coraz krótszego okresu eksploatacji obiektu. Stok jest jednym z niewielu tego typu obiektów zlokalizowanych w centrum dużego miasta. Bezpośrednio przekłada się to na możliwości przygotowania i utrzymania obiektu w okresie zimowym. Temperatura w mieście jest o 2-3 stopnie wyższa niż na terenach leżących wokół miasta. Dodatkowo, armatki śnieżne służące do naśnieżania stoku muszą korzystać z wody pochodzącej ze studni głębinowej, która w okresie zimowym jest o kilka stopni cieplejsza od wody z otwartych zbiorników wodnych, jakimi dysponują stoki usytuowane na otwartej przestrzeni – tłumaczy Fulara.
Jak dodaje do rozpoczęcia i prowadzenia sztucznego naśnieżania lubelskiego stoku konieczne są temperatury na poziomie co najmniej -3 st. C przez kilka kolejnych dni i nocy.
Kolejnym argumentem wiceprezydenta są wysoki koszty utrzymania stoku, który w obecnych warunkach klimatycznych przynosił w ostatnich latach olbrzymie straty.
– […] koszty przygotowania i utrzymania były niewspółmiernie wysokie do przychodów, co spowodowane było przede wszystkim krótkim okresem funkcjonowania stoku w sezonie. Spółka podejmowała próby znalezienia dzierżawcy, który zapewniłby dalsze funkcjonowanie stoku. Jednak z uwagi na nieopłacalność prowadzenia tego obiektu brak było podmiotów zainteresowanych prowadzeniem stoku – przekazuje Tomasz Fulara i podaje czas, przez jaki stok był otwarty w ostatnich latach swojego funkcjonowania:
- w sezonie 2015/2016 stok był otwarty przez 26 dni
- w sezonie 2016/2017 stok był otwarty przez 42 dni
- w sezonie 2017/2018 stok był otwarty przez 15 dni
Swoje argumenty o wysokich kosztach podpiera następującą tabelą:
Sezon |
Koszty działalności (zł) |
Przychody ze sprzedaży (zł) |
Strata (zł) |
2013/2014 |
775 813 |
132 472 |
643 340 |
2014/2015 |
524 909 |
51 732 |
473 177 |
2015/2016 |
481 657 |
92 507 |
389 150 |
2016/2017 |
491 117 |
154 068 |
337 049 |
2017/2018 |
613 980 |
151 740 |
462 240 |
Wygląda więc na to, że chętnych na prowadzenie stoku nie będzie i pozostanie on w sferze wspomnień mieszkańców Lublina.