Nie można się dziwić, że wśród młodzieży studiującej jedynie niepełny procent studentów pochodzi ze wsi - mówi Zofia Ptasznik. - Najbardziej intensywnie człowiek rozwija swoją inteligencję do czwartego roku życia. A w naszym kraju, zwłaszcza na wsi, przywiązuje się niewielką uwagę do tego okresu życia,
co widać chociażby po liczbie przedszkoli.
W ostatnich latach na terenie gmin wiejskich zlikwidowanych zostało wiele placówek przedszkolnych. Stąd też niezwykle cenne są wszelkie inicjatywy lokalne, by nie czekając na ustanowienia parlamentarne i ministerialne, zwiększać szanse edukacyjne dzieci wiejskich. Znajdują one wsparcie Polskiej Fundacji Dzieci i Młodzieży w Warszawie.
Zainicjowała ona program "Tam gdzie nie ma przedszkoli”. Jego celem jest organizowanie zajęć rozwijających umiejętności społeczne, twórcze myślenie i działanie, pozytywny obraz siebie oparty na uzdolnieniach i niepowtarzalności dziecka, naturalną ciekawość świata i ekspresję warunkujące łatwość uczenia się w zerówce i w szkole, realizowanie indywidualnego potencjału dziecka. Jest to alternatywną formą edukacji dla, najczęściej zbyt drogich w utrzymaniu, przedszkoli tradycyjnych.
Program jest realizowany od stycznia w ośmiu gminach w kraju, wśród których znalazła się podlubelska gmina Jastków. Przystąpienie do pilotażu programu było możliwe dzięki przychylności władz i poparciu Rady Gminy, a zwłaszcza Teresy Kot, zastępcy wójta, która szczególnie przyczyniła się do organizowania ośrodków w Jastkowie, Dąbrowicy, Marysinie i Ożarowie.
Zajęcia prowadzą odpowiednio przeszkoleni pedagodzy. Z ich opieki korzystają 10-osobowe grupy. Spotykają się trzy razy w tygodniu po trzy godziny. Gmina zapewnia lokale, wynagrodzenia dla osób pracujących z dziećmi oraz podstawowe wyposażenie. Szkolenia dla prowadzących zajęcia, materiały i część pomocy dydaktycznych oraz wsparcie merytoryczne zapewnia fundacja. Rodzice płacą 20 zł miesięcznie, co jest wykorzystywane na zakup materiałów papierniczych, kredek, farb itp.