- Za celowe i uporczywe opóźnianie wypłat pracownikom grozi do trzech lat więzienia - mówi Tomasz Krzemienowski, kierownik sekcji prawnej Okręgowego Inspektoratu Pracy w Opolu.
- W pierwszym półroczu 2008 wpłynęło do nas 456 skarg związanych z niewypłacaniem na czas pensji, a w tym roku było ich 430. Jest jednak druga statystyka, która nie wygląda już tak różowo i potwierdza, że problem narasta.
- Co to za statystyka?
- Chodzi o tzw. nakazy płatnicze, wydawane przez inspektorów PIP w czasie kontroli. Są to decyzje zapłaty zaległych pieniędzy, które inspektorzy wystawiają w sytuacjach nie budzących wątpliwości, że pracodawca ma zaległości finansowe wobec swoich pracowników. W pierwszym półroczu 2008 wydaliśmy 109 takich nakazów na łączną kwotę 753 tys. zł. Pierwsze półrocze tego roku zamknęliśmy już liczbą 151 decyzji na 885 tys. zł. Liczba wydanych nakazów wzrosła więc o prawie 40 procent, a kwota, na jaką opiewają o 17 procent.
- To, że liczba skarg nieco zmalała, wynika ze wzrostu bezrobocia i strachu o utratę pracy?
- Na pewno decydującym czynnikiem jest obawa przed konsekwencjami, jakie może wywołać złożenie skargi do PIP. Mimo to zachęcam do ich składania w razie potrzeby, gdyż każdy taki sygnał jest weryfikowany w ciągu miesiąca i jeśli skarga jest zasadna w stopniu nie budzącym wątpliwości - inspektor wystawia nakaz płatniczy.
- Opóźnienia w wypłatach częściej wynikają z nieuczciwości pracodawców czy z tarapatów finansowych, w jakie popadają firmy?
- Zawsze, gdy jesteśmy w stanie udowodnić, że pracodawca celowo nie reguluje swoich zobowiązań, kierujemy sprawy do prokuratury. Art. 218 kodeksu karnego stanowi bowiem, że złośliwe lub uporczywe niewypłacanie wynagrodzenia jest przestępstwem, za które grozi do 3 lat więzienia. W tym roku takich zawiadomień skierowaliśmy do prokuratury pięć. Jednak trudna sytuacja firmy też nie usprawiedliwia zaległości, gdyż terminowa wypłata należy do podstawowych obowiązków pracodawcy i nic, nawet zła koniunktura, nie zwalnia z tego zobowiązania.