Rozmowa ze Zbigniewem Kaproniem, prezesem Fundacji na Rzecz Wspierania Alternatywnych Form Szkolnictwa
– Jej powstanie nie było celem samym w sobie, ale efektem wcześniejszych działań. Kilka miesięcy temu nauczyciel, Piotr Kononowicz umożliwił grupie swoich uczniów spotkania z prof. Wiesławem Kamińskim z UMCS. Zaowocowały one interesującym przedsięwzięciem: pod opieką naukowców młodzi ludzie opracowali program komputerowy do badania sztucznej inteligencji. Można by powiedzieć koniec wieńczy dzieło, ale ci młodzi ludzie pytali, co dalej panie profesorze? Byli autentycznie spragnieni kontaktów z naukowcami, rozwijaniem swoich zainteresowań. Taka młodzież to ogromny potencjał, energia, której nie można roztrwonić, to będzie w przyszłości elita intelektualna. W tych trudnych czasach czy są rzeczy ważniejsze niż ich rozwój?
• Ależ istnieją przecież kółka zainteresowań w szkołach, domy kultury organizują różne warsztaty artystyczne.
– Tacy zdolni, pełni zapału młodzi ludzie mogą jednak zrobić coś więcej niż tylko uczestniczyć w zorganizowanych dla nich zajęciach. Oni sami mogą współtworzyć naukę, jeśli tylko będą mieli taką szansę. A przecież, tak naprawdę, dla młodzieży wybitnie uzdolnionej, utalentowanej nie ma interesującej oferty. Potrafią robić wspaniałe rzeczy, ale potrzebują życzliwego zainteresowania, intelektualnej opieki i miejsca, gdzie mogliby realizować swoje pomysły.
Mogliby realizować projekty przydatne dla całego społeczeństwa. Współpracując z naukowcami nie tylko pomagaliby w badaniach, ale zdobywaliby wiedzę w sposób o wiele bardziej interesujący, niż w szkolnej ławce. A przy okazji zrobiliby coś wartościowego dla swojego miasta, czy regionu. I mamy już kilkudziesięciu uczniów, którzy chcą uczestniczyć w takim przedsięwzięciu. Jeśli my, dorośli nie zajmiemy się nimi, to albo zaprzepaścimy ich możliwości, albo, gdy pokończą szkoły, odfruną od nas jak jaskółki szukać sobie bardziej przyjaznego środowiska.
• A cóż takiego przydatnego dla środowiska i regionu mogliby robić ci, najbardziej nawet uzdolnieni i żądni intelektualnej przygody gimnazjaliści i licealiści?
– Naprawdę całkiem sporo. I co więcej, naukowcy z UMCS z wielkim entuzjazmem wyrażają zainteresowanie udziałem młodzieży w swoich projektach badawczych. Mam nadzieję, że kolejne uczelnie też będą nam przychylne i znajdą dla nich jakieś zadania i miejsce w swoich planach naukowych.
• Czym zatem, oprócz tak modnej teraz informatyki i badań nad sztuczną inteligencją będą się zajmować podopieczni akademii?
– Projektami osadzonymi w realiach i potrzebach naszego regionu. Będą na przykład uczestniczyć w inwentaryzacji i ocenie sytuacji jaskółek i jeżyków na terenie Lublina. Będą też uczestniczyć w badaniach stanu środowiska przyrodniczego doliny Bystrzycy w granicach Lublina na podstawie wybranych grup owadów.
• Myśli pan, że współczesna młodzież może fascynować się bieganiem z kalkulatorem za jaskółkami po ulicach? Albo człapaniem po nadrzecznych łęgach i łapaniem owadów do muślinowej siatki? A później segregowaniem ich na wodne i inne?
– A czy siedzenie w klasie jest bardziej fascynujące? Naszym celem jest promocja innego niż tradycyjne sposobu nauczania. Kształcenia przygotowującego do większej aktywności, samodzielności, twórczego rozwiązywania problemów. To także sposób na kształtowanie nieco innych relacji między naukowcem i uczniami.
Nie oznacza to, że chcemy z tych młodych ludzi robić geniuszy. Wierzę jednak, że mogą oni wnieść dużo nie tylko do życia intelektualnego. Ich praca może przynieść duże efekty, także dla naszej gospodarki. Oni mogą rozwiązywać problemy w niekonwencjonalny sposób. Ich myślenie nie jest skażone wyuczonym schematyzmem działania. Ten przywilej młodości może dawać im przewagę nad dorosłymi. Dlatego myślę, że mogą również współuczestniczyć w realizacji nie tylko projektów badań naukowych, ale również projektów firm.
• I jak można się domyślać współpraca z firmami mogłaby dostarczyć nieco funduszy, bo do rozwiązywania problemów, potrzebny jest nie tylko prężny umysł i dobre chęci, ale co najmniej papier i ołówek?
– Mam nadzieję, że w tych trudnych czasach uda nam się znaleźć źródła pomocy, bo rzeczywiście, same dobre chęci nie wystarczą. Znaleźliśmy już kilka życzliwych firm, mam jednak nadzieję, że znajdą się kolejne, które zechcą zainwestować w nieprzeciętną młodzież.