Błoto, kałuże i stare, betonowe płyty - tak wygląda ulica bez nazwy na osiedlu Włostowice w Puławach. Jej mieszkańcy proszą o nową nawierzchnię, ale budowa nie jest możliwa, bo miasto nie potrafi zdobyć kompletu działek. Ludzie nie chcą dłużej czekać.
Fakt, że boczna ulicy Pięknej nie ma nazwy nie jest przypadkiem. To skutek tego, że miejscy urzędnicy od blisko 20 lat nie są w stanie pozyskać kompletu działek umożliwiających jej przebudowę oraz nadanie nazwy. To jednak nie brak patrona jest najpilniejszym problemem, a stan nawierzchni. Na tę składają się luźno ułożone, betonowe płyty.
- Po roztopach, opadach deszczu, dojazd do naszych domów staje się niemożliwy. Trudno przejść nawet pieszo, bo woda zalega nawet na poboczach. Przyznam, że gdy patrzę na motto naszego miasta "z myślą o człowieku", mam wątpliwości, czy my, mieszkańcy tej ulicy, zostaliśmy właściwie zadbani - mówił na ostatniej rady miejskiej jeden z puławian zamieszkujących boczną Pięknej.
Na jej niewielkim odcinku stoi pięć domów zamieszkałych przez rodziny z dziećmi, seniorami, a także osobę niepełnosprawną. O potrzebie wykonania normalnej nawierzchni oraz odwodnienia wiedzą miejscy urzędnicy. Ratusz od lat przegrywa jednak z grupą właścicieli stojącej w poprzek drogi działki, którzy nie chcą słyszeć ani o jej podziale, sprzedaży, czy wywłaszczeniu.
- Mamy problem z nabyciem działek przeznaczonych pod tę drogę, prostopadłych do ul. Pięknej. Od dwóch próbujemy ją wydzielić, ale współwłaściciele nie wyrażają na to zgody - przypomniała Maria Kliszcz, kierownik Wydziału Gospodarki Nieruchomościami. Trwa procedura wywłaszczeniowa, ale nawet jeśli zapadnie prawomocna decyzja, prawo przewiduje możliwość odwołania. Zanim Puławom uda się pozyskać całość gruntów mogą minąć lata.
- Wywłaszczenie potrwa długo, a ta inwestycja jest potrzebna ja już. Widać to gołym okiem. Dlatego należy zbadać możliwość jej etapowania - powiedział radny Sławomir Seredyn, przychylając się do wniosku mieszkańców. Ich zdaniem najlepszym wyjściem byłaby zmiana projektu zakładającego zamianę normalnej ulicy na dwa ślepe odcinki rozdzielone niewykupioną, prywatną działką.
Sceptycznie do takiego pomysłu podchodzi dyrektor Zarządu Dróg Miejskich. - Wydaje mi się, że mielibyśmy problem z uzyskaniem pozwolenia na budowę. Musielibyśmy zmienić projekt w sposób, który byłby niezgodny z miejscowym planem, bo ten nie przewiduje w tym miejscu dwóch ślepych odcinków - ocenił Wiesław Stolarski.
Alternatywne wyjście wskazał radny Janusz Grobel. Zdaniem byłego prezydenta miejskie władze powinny były skorzystać ze specustawy, czyli ZRID-u (zezwolenie na realizację inwestycji drogowej). - Na tej podstawie wchodzimy w teren, robimy drogę i wypłacamy odszkodowanie. To jest ścieżka, która najbardziej wychodzi na przeciw oczekiwań mieszkańców - uznał samorządowiec.
Z kolei według dyrektora Stolarskiego miasto w tym przypadku nie miało podstaw do zastosowania przytoczonych przepisów.
Zaskoczony tempem przygotowań do budowy drogi był radny Paweł Matras. - Mieliśmy dwie dekady, żeby rozpocząć efektywną procedurę zmierzającą do wykupu działek. Uważam, że można było zrobić w tej sprawie więcej. Niestety takich sytuacji w całym mieście jest więcej - powiedział.
Sami mieszkańcy ulicy bez nazwy podziękowali za możliwość zabrania głosu oraz wsparcie ze strony radnych, prosząc lokalne władze o to, żeby te "zrobiły wszystko", by ich problem rozwiązać. Puławianie z okolic Pięknej wierzą w to, że uda się podzielić inwestycję na etapy. ZDM, mimo krytycznej oceny pomysłu, na razie go nie odrzuca. - Przyjrzymy się tej sprawie - zapewnił dyrektor Stolarski. Rozwiązanie problemu ułatwiłaby zmiana postawy właścicieli spornych gruntów, czyli ich zgoda na podział i sprzedaż ziemi. Niestety na to się nie zanosi.