Jeden z obywatelskich projektów, który pozytywnie przeszedł weryfikację dwóch komisji i znalazł się na liście do głosowania – nagle z niej zniknął. Chodzi o podświetlany napis „Puławy”, który mógł stanąć na miejscu rozebranego pomnika przy tzw. rondzie.
W tym tygodniu okazało się, że procedury dotyczące budżetu obywatelskiego są bardziej elastyczne, niż mogłoby się wydawać. Na tydzień przed głosowaniem, komisja do spraw budżetu wyjęła z zamkniętej listy jeden z pomysłów, który przeszedł wcześniej całą procedurę weryfikacyjną. Został zarejestrowany i pozytywnie rozpatrzony przez komisję prezydencką, a następnie komisję złożoną z radnych. Gdy jednak okazało się, że ten obywatelski projekt nie spodobał się środowiskom kombatanckim, radni po prostu go skreślili.
Chodzi o projekt dotyczący budowy podświetlanej instalacji składającej się na wyraz „Puławy”, która miałaby stanąć na miejscu rozebranego pomnika polskiego i radzieckiego żołnierza. W dobrze eksponowanym miejscu, u zbiegu głównych arterii miasta, napis mógłby stać się nowym symbolem Puław oraz ciekawą formą promocji. Jego wartość urzędnicy oszacowali na 350 tys. złotych. Mieszkańcy nie będą jednak mieli okazję oddać na niego głosu, bo projekt decyzją komisji kierowanej przez radną Halinę Jarząbek (PiS), trafił do zamrażarki. Do przewodniczącej komisji, mimo kilku prób, nie udało nam się dodzwonić.
O powody tej decyzji zapytaliśmy radnego Ignacego Czeżyka, który również opowiedział się za wycofaniem budowy napisu „Puławy” z tegorocznego budżetu obywatelskiego.
– Otrzymaliśmy liczne prośby ze strony puławskich środowisk kombatanckich, które w tym miejscu chcieliby budowy pomnika mjra Mariana Bernaciaka „Orlika” lub innego pomnika o charakterze niepodległościowym – przyznaje radny Czeżyk, który podkreśla, że istnieją również inne argumenty przeciwko budowie napisu „Puławy”.
Samorządowiec przyznaje, że napis jest pomysłem interesującym, ale tłumaczy, że jego powstanie we wskazanym miejscu może być niezgodne z planami przebudowy układu komunikacyjnego.
– Istnieją perspektywy połączenia historycznej osi al. Królewskiej z al. Partyzantów i chodzi o to, żeby nie wydawać 350 tys. złotych na witacz, który w przyszłości będzie musiał być stamtąd usuwany. Poza tym nie wiemy, czy jego podświetlenie nie przeszkadzałoby kierowcom. Kolejna rzecz, którą musimy brać pod uwagę, to kodeks reklamowy i związane z nim obostrzenia. Nie mamy pewności, czy napis spełniałby te wytyczne – tłumaczy samorządowiec. Dlatego nasza komisja podjęła decyzję, żeby w tym roku tego w ogóle nie poddawać pod głosowanie – dodaje.
Z kolei Ryszard Stępień, radny PSPP, jest zdania, że zarówno napis, jak i pomnik, to pomysły nietrafione. – Moim zdaniem budowa napisu „Puławy” w centrum miasta jest bez sensu i nie wiem czemu miałaby służyć. Równie złe są pomysły, by zbudować tam pomnik „Orlika”, który pasowałby bardziej do Ryk, niż Puław, bo historycznie związany był bardziej z tamtymi stronami. Pomników nie stawia się z powodu politycznych trendów, czy aktualnie panującej mody. Nie róbmy w tym miejscu polityki – przekonuje samorządowiec.