Po gruntownym remoncie ulicy Lubelskiej pojawiły się na niej znaki ograniczające ruch samochodowy. Nie podoba się to ani turystom, ani wielu jej mieszkańcom. – Przy tej ulicy jest wiele pokoi gościnnych. Przez ten zakaz stracimy wielu klientów – skarży się jeden z nich. – Ale wreszcie mamy spokój i nie wdychamy spalin – cieszą się inni
– Przecież tu jest przychodnia. Żeby się do niej dostać od ulicy Nadwiślańskiej, trzeba pokonać wysokie schody. Co mają powiedzieć ludzie niepełnosprawni?– denerwuje się pan Ryszard, mieszkaniec Kazimierza.
– Jest pięć stanowisk parkingowych od ul. Lubelskiej przy Ośrodku Zdrowia. W przyszłości będzie ich dwadziścia – ripostuje Andrzej Szczypa, burmistrz Kazimierza.
Do tej pory mieszkańcy Kazimierza na Lubelskiej mogli parkować bez ograniczeń. Pod warunkiem że wykupili znaczek parkingowy. Kosztował 20 zł i był ważny przez cały rok. Teraz parkować na ulicy nie wolno. Na razie policja tylko upomina tych, którzy zostawiają tam swoje samochody. Jeśli to nie pomoże – grozi mandatami.
– Z tymi znaczkami to różnie bywało – mówi burmistrz Szczypa. – Niektórzy zapominali wkładać je za szybę. Turystów to myliło, parkowali na ulicy bez pozwolenia i robił się straszny bałagan. Poza tym, parking zlikwidowaliśmy na prośbę mieszkańców ulicy Lubelskiej.
Nowe przepisy podzieliły mieszkańców. Jedni się cieszą z deptaka pod oknem, inni złorzeczą na urzędników. – Właściciele aut załatwiali przy płocie swoje potrzeby fizjologiczne, często blokowali wjazdy do posesji, a alarmy samochodowe wyły godzinami – mówi Anna Walencik.
– Przy naszej ulicy wiele osób ma pokoje gościnne – skarży się inna mieszkanka ulicy. – Nie każdy ma tak duże podwórko, by pomieścić samochody wszystkich gości. Teraz stracimy klientów.
– W wielu polskich miastach dzielnice zabytkowe zamknięte są dla ruchu drogowego – tłumaczy Monika Dudzińska, dyrektor Ośrodka Kultury w Kazimierzu Dolnym. – Ale rzeczywiście problem miejsc parkingowych w naszym mieście nie został rozwiązany, bo znacznie ich ubyło.