Puławska prokuratura przymierza się do umorzenia śledztwa w sprawie śmierci Kamila Bartoszka, studenta z Puław. Ale rodzina Kamila ma nowy argument: opinię prywatnych detektywów. Według niej student został zamordowany ze szczególnym okrucieństwem.
Kamil zginął na początku października 2003 roku w Osinach, siedem kilometrów od Puław. Znaleziono go martwego na środku jezdni. Tamtej nocy 20-letni wówczas Kamil był w dyskotece "Kameralna” w Puławach. Wokół budynku dochodziło do rozrób, przyjeżdżała policja.
Rodzina Kamila od początku twierdziła,
że ich syn został pobity przez ochroniarzy i wywieziony do Osin. Prokuratura zlecała kolejne ekspertyzy biegłym. Ci z kolei twardo obstawali przy wersji śmierci studenta w wypadku samochodowym. Rozstrzygająca miała być opinia renomowanego Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie. Biegli uznali, że na głowę Kamila najechał pojazd. - Kolejni biegli nie chcą podważać opinii swoich kolegów. To taka solidarność zawodowa - uważa detektyw Zawadzki. - Kamil leżał na wznak, miał rozwiązane buty i rękę w kieszeni, a na palcach ślady po przytrzaśnięciu. Czy to świadczy o wypadku?
Detektyw rozmawiał ze świadkami, którzy widzieli Kamila na dyskotece, tuż przed śmiercią. - Bali się zeznawać - wspomina. - Próbowali ukryć to, że Kamil został pobity.
Według detektywa student oberwał, bo zatańczył z dziewczyną jednego z mężczyzn. Zazdrośnik wspierany przez kompanów dwa razy pobił studenta. Na koniec chłopak został wywieziony do Osin i zostawiony na jezdni. Zabójcy liczyli, że wpadnie na niego samochód.
Termin zakończenia prokuratorskiego śledztwa upływa już za trzy dni. Prokuratura nikomu nie postawiła zarzutów. Wszystko wskazuje na to, że sprawa zostanie umorzona. Wczoraj rodzina Kamila wysłała prokuraturze opinię detektywów, którzy przed dwoma laty badali sprawę. - Nie mam jej jeszcze w aktach, ale przesłucham każdego, kto ma w tej sprawie informacje - zapowiada prokurator Grzegorz Kwit z Prokuratury Rejonowej w Puławach. - Wcześniej rodzina studenta wspominała o opinii detektywów, ale nie podawała ich nazwisk.
Alicja Bartoszek, mama Kamila, tłumaczy, że bała się ujawnić nazwisk detektywów. - Mogli zostać zastraszeni jak inni świadkowie - tłumaczy. - Chciałam, żeby nowy minister sprawiedliwości przeniósł sprawę do innej prokuratury. Skoro tak się nie stało, postanowiłam dłużej nie czekać i działać. Dariusz Jędryszka