Mieszkaniec Dęblina może wyjść na wolność najwcześniej po odsiedzeniu w więzieniu 30 lat. Sąd Najwyższy oddalił w środę kasację Zbigniewa J., oskarżonego o potrójne zabójstwo i utrzymał wyrok skazujący go na dożywocie.
Syn Zbigniewa J. Karol, żona Halina i teściowa Wacława S. zginęli w nocy 2 listopada 2009 r. w domu przy ul. Polnej w Dęblinie. Wszyscy od uderzenia w głowę tępym narzędziem. Potem zabójca rozlał w pomieszczeniach łatwopalną substancję i uszkodził instalację gazową. Zapomniał jednak włączyć dopływ gazu. Dlatego do wybuchu nie doszło.
Zbigniew J. po wymordowaniu rodziny poszedł do pracy. Po powrocie zadzwonił pod numer alarmowy, twierdząc, że w domu właśnie wybuchł gaz. Ta rozmowa była jednym z dowodów obciążających mężczyznę, bo tylko zabójca wiedział o przygotowaniach do spowodowania eksplozji.
Na taśmie, którą skrępowana była Halina J. znajdował się ślad zapachowy jej męża. Dla udowodnienia winy ważna była też godzina zniszczenia telefonu kobiety. Z pola widzenia stacji przekaźnikowych zniknął między północą a trzecią nad ranem.
Motywem zbrodni były nieporozumienia rodzinne. Żona Zbigniewa J. zapowiadała, że prawdopodobnie się z nim rozstanie. Ten konsekwentnie zaprzeczał, że zabił rodzinę.