Spółdzielnia Mieszkaniowa "Przedpole”. Dwa niewielkie bloki w bezpośrednim sąsiedztwie Zakładów Azotowych. Bloki, które kiedyś były hotelami pracowniczymi. To w jednym z nich toczy się wojna między sąsiadami.
Waldemar K. mieszka tu razem z żoną. Jak twierdzą sąsiedzi, nie ma dnia, żeby z jego powodu w bloku było spokojnie. - Któregoś dnia syn wychodził od kolegi z domu. A on (Waldemar K. - red.) go zaczepił. To, co zaczął do niego mówić wskazywało, że chciał go molestować. Syn wrócił do domu wstrząśnięty - opowiada Jolanta Pawlak. - Innego razu napisał na naszych drzwiach obraźliwe słowa.
Inni mieszkańcy bloku potwierdzają jej słowa. Dodają też inne zachowania sąsiada. - Wszystkich wyzywa. Kiedyś mój syn szedł sobie spokojnie, to się do niego przyczepił bez powodu i zaczął straszyć - opowiada kobieta, która prosi o anonimowość, bo obawia się reakcji mężczyzny. - Ciągle chodzi z nożem i śrubokrętem. Zdarzają się sytuacje, że straszy ludzi tymi narzędziami - opowiada pan Stanisław, który z sąsiadem miał już kilka bardziej groźnych sprzeczek. - Zostałem przez niego napadnięty. Musiałem się bronić i zdzieliłem go swoją kulą - opowiada mężczyzna. Ale nawet takie sytuacje nie powstrzymują sąsiada od wszczynania kolejnych awantur.
Jest godz. 13. Stoimy pod drzwiami mieszkania Waldemara K. Ze środka słychać jakieś krzyki, które po chwili cichną. Pukamy do drzwi, które otwiera pijany mężczyzna. W środku jest jeszcze jego żona, która próbuje bronić swego męża. - To wszystko to patologiczne rodziny, ludzie zdemoralizowani. On wypije piwo i daje się sprowokować. Ale proszę zobaczyć, kto tu jest poszkodowany - kobieta wskazuje pozszywaną głowę męża. Rzeczywiście, kilka tygodni temu, jeden z sąsiadów - jak mówi w samoobronie - uderzył Waldemara K. - Szedłem korytarzem z kuchni z garnkiem zupy (w bloku kuchnia jest wspólna - red.), a on zastąpił mi drogę i zaczął się awanturować - opowiada.
I tego właśnie najbardziej boją się mieszkańcy bloku. Że może dojść do samosądu. - Mam nadzieję, że tak nie będzie. Ale przecież jeżeli ten mężczyzna cały czas grozi komuś nożem, to w końcu miarka może się przebrać. I może powtórzyć się słynna historia, która wydarzyła się na Mazurach, gdzie chłopy zatłukły takiego, co wiecznie straszył i terroryzował całą wieś - opowiada jedna z kobiet.
Mieszkańcy zebrali dwa tygodnie temu ponad 50 podpisów pod petycją złożoną do prokuratury. Domagają się w niej zajęcia się sprawą Waldemara K. - Kilka lat temu też zbieraliśmy podpisy, ale nic nie dały. A my chcemy tylko, żeby tu wreszcie było spokojnie - opowiada Zofia Żarek.
- Prowadzimy postępowanie sprawdzające. Od osób, które podpisały się pod petycją, będą przyjęte protokoły z zawiadomienia o przestępstwie - mówi Małgorzata Szyszka, zastępca prokuratora rejonowego w Puławach.