Przetarg na zakup Pałacu Marynki dobiegł końca. Komisja w Instytucie Ogrodnictwa w Skierniewicach wybrała ofertę złożoną przez miasto Puławy. Do zakończenia transakcji potrzebna jest jeszcze zgoda szefa resortu rolnictwa.
Informacja o wyborze oferty Puław dotyczącej zakupu pałacu wpłynęła do puławskiego ratusza we wtorek. Przypominamy, że chodzi zabytkowy, klasycystyczny Pałac Marynki znajdujący się przy ul. Kazimierskiej 2, którego właścicielem jest państwowy Instytut Ogrodnictwa w Skierniewicach. W ubiegłym miesiącu dyrekcja tej jednostki wystawiła go na sprzedaż w otwartym przetargu. Niewiele brakowało, a cenna nieruchomość zostałaby sprzątnięta miastu sprzed nosa. Pojawiły się informacje, jakoby zainteresowani jej nabyciem byli prywatni przedsiębiorcy.
Puławscy samorządowcy, chcąc uniknąć groźby przelicytowania, interweniowali w tej sprawie m.in. w resorcie rolnictwa. Nie udało im się doprowadzić do unieważnienia przetargu, ale uzyskali zapewnienie, że obiekt może służyć jedynie celom publicznym. Ostatecznie jedyną ofertę złożyło miasto Puławy, które zaproponowało cenę o złotówkę wyższą od wywoławczych 1,674 mln złotych.
Zanim dojdzie do transakcji, przygotowana zostanie warunkowa umowa sprzedaży. Następnie konieczna będzie pisemna zgoda na sprzedaż pałacu przez ministra rolnictwa i rozwoju wsi. Po jej uzyskaniu, nowym właścicielem działki w świetnej lokalizacji o powierzchni blisko 0,9 hektara, zostaną Puławy.
Prezydent Janusz Grobel poinformował już, że budynek zostanie przeznaczony na cele muzealne. Jeśli miastu uda się przeprowadzić warty ok. 15 mln złotych remont zabytku, w przyszłości mogłaby się w nim znaleźć siedziba Muzeum Czartoryskich. Wnętrza zostałyby przeznaczone na cele wystawiennicze oraz biurowe. Obiekt byłby otwarty dla zwiedzających, co mogłoby zachęcić turystów do wydłużenia spacerów, które dzisiaj na ogół kończą się na Świątyni Sybilli. Przeprowadzka części zbiorów muzealnych na ul. Kazimierską pozwoliłaby również zmniejszyć powierzchnię wynajmowaną w Pałacu Czartoryskich od Instytutu Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa. Urzędnicy przyznają jednak, że „Marynki” są za małe, a zbiory zbyt bogate, by można było mówić o całkowitej rezygnacji z obecnej lokalizacji muzeum.