Władze Puław mają coraz poważniejszy problem z rozpoczęciem budowy nowej hali sportowej przy ul. Lubelskiej. Po kolejnym przetargu, ceny jeszcze bardziej wzrosły.
Do drugiego przetargu na halę przystąpiły trzy firmy. To konsorcjum puławskiego i warszawskiego Mostostalu (oferta w wysokości 86,9 mln), skierniewicki Mirbud (89,9 mln) oraz radomska Rosa-Bud (84,1 mln). W lutym, oferta tej ostatniej firmy również była najkorzystniejsza, ale wtedy zeszła poniżej 80 mln zł. Tym razem, mimo że treść zamówienia się nie zmieniła, cena jest zauważalnie wyższa.
Dla puławskich samorządowców taki rezultat kolejnego już przetargu to poważny problem, bo miasto na budowę hali zamierzało przeznaczyć o wiele mniej, ok. 55 mln złotych. Żeby pokryć tę różnicę, należałoby wydać dodatkowo mniej więcej tyle, ile Puławy przeznaczają na wszystkie swoje inwestycje w ciągu całego roku. To z kolei nakazuje zadać pytanie o to, czy warto.
– To rzeczywiście problem, bo spodziewaliśmy się innego wyniku. Zainteresowanie przetargiem było wysokie, otrzymywaliśmy wiele pytań i liczyliśmy, że tych ofert również będzie więcej. O tym, co należy zrobić musimy porozmawiać z radą miasta – mówi Tadeusz Kocoń, wiceprezydent Puław, który nie kryje, że im szybciej dojdzie do takiego zebrania, tym lepiej. – Na pewno nie możemy z tym czekać do sesji – dodaje.
Jego zdaniem, najwłaściwszym rozwiązaniem byłoby unieważnienie drugiego przetargu na budowę hali i wstrzymanie się z rozpisywaniem kolejnego. – Wydaje mi się, że najlepiej będzie poczekać na spadek cen wywindowanych dzisiaj przez wysyp inwestycji wspieranych ze środków unijnych – przyznaje zastępca prezydenta.
Podobnego zdania jest Paweł Matras (PiS), szef komisji sportu. – Musimy zastanowić się co dalej i rozważyć, co będzie dla miasta najlepsze. Wziąć pod uwagę finanse, a z drugiej strony oczekiwania mieszkańców i kibiców. Na pewno nowa hala jest nam potrzebna, ale pytanie, czy za wszelką cenę – mówi radny.
Problem w tym, że nie ma żadnej gwarancji, że za jakiś czas, ceny naprawdę spadną. A nawet jeśli, to trudno przypuszczać, że zjadą do poziomu kosztorysu. Zdaniem radnego Pawła Maja, rynkowe 80-85 mln zł to realna cena wynikająca ze skali projektu i zastosowanego wyposażenia.
– Z mojego doświadczenia wynika, że za 50 mln zł można postawić najwyżej prostą halę, bez paneli akustycznych, składanych trybun teleskopowych, strefy fitness, barów, stacji trafo, przyłączy, pompy ciepła i parkingu na kilkaset miejsc. My taniej tego nie zrobimy. Uważam, że kosztorys został zaniżony – mówi samorządowiec, który przyznaje, że to poważny problem. – Powinniśmy w tej sprawie zorganizować publiczną debatę – proponuje.
Zebranie w sprawie hali, z udziałem radnych, a być może także przedstawicieli klubów sportowych i środowiska kibiców może zostać zorganizowane w ciągu najbliższego tygodnia.
Sonda: W tej sytuacji miasto Puławy powinno...
>>>