Nowy port w Puławach i przystanie rzeczne w Janowcu i Kazimierzu są już gotowe. Kłopot w tym, że poziom Wisły jest zbyt niski dla statków turystycznych.
Najwięcej zbudowały Puławy. W miejscu starego zaniedbanego portu na Wiśle powstał nowy. Jest tu przystań dla jachtów, wypożyczalnia kajaków i rowerów wodnych, pole dla 20 kamperów i parking na 100 samochodów. Będzie też kawiarnia i plac zabaw. Wszystko bardzo nowoczesne, znajdzie się tu np. żuraw do podnoszenia łodzi z przyczep, a pomosty będzie można podnosić lub opuszczać w zależności od poziomu wody w Wiśle. – Właśnie złożyliśmy wniosek o pozwolenie na użytkowanie portu – informuje Grzegorz Nakonieczny, wiceprezydent Puław.
Najprawdopodobniej już w przyszłym tygodniu będzie można korzystać z portu. – Chcemy, aby ośrodek tętnił życiem od wiosny do jesieni. Dlatego planujemy też m.in. organizację regat oraz koncertów szantowych – zdradza Antoni Rękas, dyrektor MOSiR w Puławach, który będzie administrować portem.
Nowe przystanie na Wiśle powstały też w Kazimierzu Dolnym i Janowcu. – Teraz wszystkie jednostki pływające do Janowca będą mogły cumować w jednym miejscu. Janowiec na pewno na tym skorzysta, bo to otwarcie nowej drogi z Kazimierza – mówi Maciej Goławski z Urzędu Gminy Janowiec.
Kłopot w tym, że w tej chwili większe jednostki, takie jak statki turystyczne z Kazimierza, po Wiśle nie mogą pływać. Poziom rzeki jest zbyt niski (wczoraj w Puławach było zaledwie 126 cm). – Nie pływają nawet statki z Kazimierza do Janowca – mówi Goławski. – Dla przetarcia szlaku niedawno urządziliśmy sobie wyprawę z Janowca do Puław. Pod Puławami statek osiadł na mieliźnie.
Według niego, problemem jest to, że rzeka nie jest pogłębiana oraz nie remontuje się urządzeń wodnych regulujących Wisłę. – Jeżeli dalej tak będzie, cała idea ożywienia żeglugi spełznie na niczym – ostrzega Goławski.
Wisłą zajmuje się Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej. – Jeszcze w tym roku mamy w planie pogłębianie rzeki w okolicach Kazimierza Dolnego i Kępy Gosteckiej. Przetarg już został rozpisany – uspokaja Urszula Tomoń, rzecznik RZGW w Warszawie. – Ale problem leży także w tym, że w ogóle poziom wody na rzekach jest niski – dodaje.
Potwierdza to Henryk Skoczek, armator z Kazimierza Dolnego. – Musimy liczyć na to, że wody w Wiśle po prostu będzie więcej. Jeśli tak się stanie, moglibyśmy uruchomić nawet kursy wodolotem, który ostatnio sprowadziliśmy do Kazimierza. Taka jednostka w 40 minut mogłaby dopłynąć z Kazimierza do Puław – mówi Skoczek.