Od zatrzymanych do kontroli kobiet żądał seksu. Jednej ze swych ofiar groził nawet bronią. W ten sposób policjant drogówki pracował przez dwa lata. Teraz straci pracę i trafi przed sąd.
Mężczyzna wykorzystywał swoją funkcję w Wydziale Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. Prokuratura ustaliła, że wybierając pojazd do kontroli często kierował się urodą prowadzącej samochód.
Celem Piotra S. było odnalezienie partnerek do współżycia
W taki sposób wiosną 2007 r. poznał jedną ze swoich ofiar. Nalegał na spotkanie i udostępnienie komórki. Nękał kobietę licznymi SMS-ami i jeździł za nią domagając się współżycia.
To właśnie ta kobieta nie wytrzymała napastowania i napisała maila do policji. Najpierw sprawą zajęło się Biuro Spraw Wewnętrznych. Potem śledztwo trafiło do puławskiej prokuratury, która przesłuchała kilkadziesiąt kobiet mających kontakt z policjantem.
Trzy kobiety potwierdziły skandaliczne zachowanie funkcjonariusza
Policjant wyszukiwał ofiary nie tylko na ulicy. W 2007 r. prowadził szkolenie. Namawiał jego uczestniczkę do spotkania i podania telefonu. A jednej z ofiar pokazał nawet służbową broń i zasugerował, że jej użyje, jeśli powie komuś o wszystkim.
Piotr S. został już przesłuchany
Policjant nie został aresztowany, ale od dwóch tygodni jest zawieszony w pracy. - Trwa postępowanie dyscyplinarne w jego sprawie - informuje Janusz Wójtowicz, rzecznik lubelskiej komendy.
Najprawdopodobniej wkrótce policjant zostanie zwolniony. W lubelskiej policji pracował od marca 2005 r.
Jak to możliwe, że do tej pory nikt nie zwrócił uwagi na zachowanie Piotra S.? - Niektórzy policjanci mówili, że preferował kontrolowanie kobiet - przyznaje Wójtowicz. - Ale nie mieliśmy w tej sprawie żadnych mocnych sygnałów do czasu informacji od jednej z kobiet.