W nocy z czwartku na piątek wybuchł pożar w mieszkaniu na ostatnim, trzecim piętrze bloku przy ul. Romów w Puławach. Z mieszkania strażacy wyprowadzili poparzonego mężczyznę, który został zabrany do szpitala w Łęcznej.
Płomienie wydostające się z okna mieszkania kwadrans przed północą zauważyli sąsiedzi 56-latka, którzy natychmiast zawiadomili straż pożarną. Część z nich rzuciła się na pomoc, wywarzyła drzwi do jego mieszkania i próbowała ratować, ale temperatura w środku była zbyt wysoka.
W akcji przeszkadzało również silne zadymienie. Na szczęście wołający o pomoc lokator zdołał schować się w kącie i tuż przy podłodze czekał na ratunek.
Na miejsce przyjechało pięć zastępów straży pożarnej. Państwową Straż Pożarną wspomagali strażacy z Zakładów Azotowych oraz jednostki ochotnicze. Wyposażeni w odpowiedni sprzęt zdołali wejść do płonącego lokalu i wyprowadzić z niego poszkodowanego, którym zajęli się ratownicy z pogotowia.
Poparzony mężczyzna został przetransportowany do szpitala w Łęcznej. Obecnie poszkodowany jest w stanie śpiączki farmakologicznej. – Modlę się, żeby z tego wyszedł – mówi Iwona Kustra, synowa poszkodowanego. Obrazy z nocnego pożaru w mieszkaniu teścia ciągle stoją jej przed oczami. – To był bardzo duży ogień, wszystko paliło się tak szybko – opowiada.
Strażacy z pożaru wynieśli także rozgrzaną butlę z gazem, którą schłodzono, by nie dopuścić do eksplozji.
Ogień ugaszono ok. godz. 1:20. Jak mówi st. bryg. Krzysztof Morawski, zastępca komendanta PSP w Puławach, przyczyną pożaru było zwarcie instalacji elektrycznej. Mieszkanie w bloku przy ul. Romów zostało niemal doszczętnie zniszczone.