Drugi przetarg na budowę sali gimnastycznej i boisk sportowych dla Szkoły Podstawowej nr 3 najpewniej zakończy się unieważnieniem. Środowa sesja, na której licznie stawili się rodzice dzieci nie pomogła. Prezydent Paweł Maj woli oddać 12 mln zł rządowej dotacji, niż zainwestować w "Trójkę".
SP nr 3 im. Jana Brzechwy przy ul. Jaworowej to jedna z najlepszych pod względem osiąganych wyników szkół podstawowych w powiecie puławskim. Na co dzień uczęszcza do niej ponad 460 uczniów. Miasto, na jej nową bazę sportową otrzymało prawie 12 mln zł rządowej dotacji z „Polskiego Ładu”. Za inwestycją opowiada się niemal cała rada miasta i społeczność szkolna. Od miesięcy, niemal co sesję, rodzice uczniów, a nawet sami uczniowie, zabierają głos, prosząc prezydenta o rozpoczęcie robót. Radni przyjmują stanowiska obligujące prezydenta do działania. Bez skutku.
„Niewskazana i nieracjonalna”
Problemy są dwa. Pierwszy z nich to różnica pomiędzy najniższą kwotą z drugiego przetargu (15,2 mln zł), a sumą 12,5 mln zł, jaką Ratusz zabezpieczył na budowę sali sportowej z boiskami dla SP nr 3. Drugi to koszty utrzymania nowego bu-dynku, których obawia się prezydent.
– Sytuacja jest katastrofalna. Nasze szkoły były budowane w czasach, kiedy w Puławach rodziło się 800 i więcej dzieci. Dzisiaj rodzi się 300. Mamy 3,7 tysięcy uczniów na 6 tysięcy miejsc. Naszej demografii nikt nie poprawi, a my zostaniemy z pustymi budynkami, ze szkołą bez dzieci, bez duszy. Ja muszę dbać o bezpieczeństwo finansowe całego miasta. Budowa tej hali jest niewskazana – argumentował Paweł Maj.
Podobne zdanie przedstawiła wiceprezydent Beata Kozik, wyliczając finansowe skutki zmian podatkowych, na których Puławy tracą kilkanaście milionów złotych rocznie przy zadłużeniu na poziomie 160 mln zł. Według zastępczyni prezydenta, za dwa lata „będą musiały zostać podjęte niepopularne decyzje”, mając na myśli zamknięcie którejś ze szkół. – W tej chwili budowa sali i boisk jest nieracjonalna – podkreśliła.
Radni: Nie wyrzucać 12 milionów
Przeciwnego zdania są radni wszystkich klubów opozycyjnych. – Czy leci z nami pilot? Władze nie chcą wybudować obiektów, na które środowisko szkolne czeka od wielu lat. Decyzja powinna być jedna, realizacja projektu i wykorzystanie dotacji na poziomie 80 proc. Każda inna decyzja sprawi, że miasto te pieniądze straci – mówił radny Grzegorz Bińczak (PiS), wytykając prezydentowi zbędną zmianę projektu budynku, która zwiększyła jego koszty.
Brak logiki w działaniu Pawłowi Majowi zarzucił radny Sławomir Seredyn (Polska 2050). – Po co składał pan wniosek o dofinansowanie z „Polskiego Ładu”, skoro nie chciał pan budować tej hali? Czy liczył pan na to, że tych pieniędzy miasto nie dostanie? – dopytywał samorządowiec. – Jeśli ta szkoła ma trwać, trzeba wziąć się do pracy i ten obiekt wybudować – podkreślił.
Z kolei radna Ewa Wójcik zarzuciła prezydentowi m.in. „radosne dzielenie nadwyżki budżetowej” oraz nadmierną emisję obligacji, co podniosło zadłużenie. – Apeluję żeby pan nie wyrzucał bez zastanowienia tych 12 mln zł. Skoro te pieniądze są, trzeba ten obiekt wybudować – mówiła była wiceprezydent Puław.
Rodzice chcą zbierać pieniądze
W obronie szkolnych inwestycji stanęli także rodzice. – Nie ma w Puławach drugiej szkoły, która oferowałaby uczniom takie możliwości rozwoju i tak zachęcała do nauki jak SP nr 3 – mówiła Kamila Mazurkiewicz-Osiak, sugerując alternatywne możliwości dofinansowania, jak program „Sportowa Polska”.
– Ta szkoła jest dla nas bardzo ważna. Jej tożsamość budujemy od 60 lat – przypomniała dyrektor SP nr 3, Danuta Nowaczek. Jak dodała, w ostatnich konkursach kuratoryjnych „trójka” miała 3 laureatów. Żadna inna puławska szkoła nie osiągnęła takiego wyniku.
Z kolei rodzice z „trójki”, na czele z Pawłem Kiełpszem, przewodniczącym rady rodziców, zaproponowali nawet zbiórkę pieniędzy na swojej szkoły. Na pokrycie różnicy pomiędzy budżetem, a wysokością ofert przetargowych. Co ciekawe, Paweł Maj na tę propozycję przystał. – Jeśli w ciągu miesiąca uzbierają państwo prawie 4 miliony złotych, to do tej inwestycji przy-stąpię – zapowiedział.
Niestety, szanse na pozyskanie takiej sumy są niewielkie, a prośby radnych i szkolnej społeczności odbiły się od namalo-wanej przez obecne władze ściany pt. „nie mamy pieniędzy”.
– Niemożliwe stało się możliwe – podsumowała radna Ewa Wójcik, nawiązując do politycznego hasła Pawła Maja sprzed lat. – Wychodzimy stąd z przekonaniem, że tej inwestycji nie będzie – dodał radny Janusz Grobel. Radny Mariusz Cytryński (KS), na koniec poprosił prezydenta o to, by ten swoją decyzję odnośnie obecnego przetargu podjął „w ostatnim możliwym momencie”, dając szansę radnym i rodzicom na znalezienie rozwiązania.