Puławscy związkowcy walczą o utrzymanie większości w zarządzie Grupy Azoty i powołują się na zapisy umowy konsolidacyjnej.
Tę deprecjonują związkowcy z Tarnowa, którzy domagają się szerszej reprezentacji swoich ludzi w nowym zarządzie chemicznego konglomeratu.
Rozpoczęły się zmiany w radzie nadzorczej Grupy Azoty, do której należą również Zakłady Azotowe w Puławach. Swoich członków na początku lutego wymienił skarb państwa, nowym przewodniczącym został Przemysław Lis, prawnik z Wrocławia. Rada w nowym składzie w ciągu najbliższych tygodni powoła zarząd i właśnie tej decyzji najbardziej obawiają się związkowcy z Puław. Ci chcą utrzymać tak zwany parytet, czyli zasadę przewagi puławskiego przedsiębiorstwa w zarządzie, swego rodzaju status quo.
W tym celu starają się wpłynąć na kierownictwo Ministerstwa Skarbu Państwa. Napisali list do ministra Dawida Jackiewicza, w którym przekonują o wiodącej roli puławskich zakładów i należącej im się z tego tytułu pozycji w grupie kapitałowej. Powołują się także na zapisy tzw. umowy konsolidacyjnej, która gwarantuje Puławom trzech członków w sześciosobowym składzie zarządu. Ten dokument powstał za czasów ministra Włodzimierza Karpińskiego, ale pracownicy ZA mają wątpliwości, czy jego zapisy będą respektowane.
– Boimy się, że Tarnów może ponowić próbę przejęcia nas, bo już raz, w 2013 roku, próbował. Wtedy ta umowa okazała się niewystarczająca, a tę próbę zablokowano. Jeśli teraz Tarnów otrzyma przewagę, może doprowadzić do wchłonięcia naszej firmy – ocenia Andrzej Jacyna, przewodniczący NSZZ Solidarność w Zakładach Azotowych w Puławach.
– Obiecywano nam, że dzięki umowie konsolidacyjnej interesy Puław są zabezpieczone. Wielokrotnie to powtarzano, a dzisiaj słyszymy, że naszej firmie może stać się krzywda – dodaje Sławomir Wręga, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Ruchu Ciągłego w ZA Puławy.
Związkowców w lobbowaniu na rzecz Puław wspomagają także parlamentarzyści z Lubelszczyzny, którzy do ministerstwa wysłali własne pismo w tej sprawie. Wszystkim zależy na tym, by Puławy utrzymały swoją podmiotowość oraz gwarancję dalszego rozwoju. Wśród argumentów pojawia się m.in. wielkość wypracowanego przez ZA zysku, ich dobra sytuacja finansowa oraz wkład w rozwój gospodarczy całego regionu.
Trochę inaczej na tę sprawę patrzą związkowcy z Tarnowa, którzy nie kryją, że mają nadzieję na przetasowanie w składzie zarządu grupy.
– Obecnie w zarządzie nie ma równowagi. Jest jakaś umowa zawarta pomiędzy ministrem Karpińskim, a prezesami puławskich zakładów, której ja nigdy nie widziałem. Nie dziwię się związkowcom z Puław, że bronią swojego interesu, ale przestrzegam przed działaniami na szkodę grupy. Moim zdaniem ta odrębność, o którą walczą, jest im gwarantowana, podobnie jak pakiety socjalne i nikt im niczego nie zabiera – mówi Tadeusz Szumlański, przewodniczący NSZZ Solidarność z tarnowskich zakładów.
– My też mamy swoją tradycję, to nasi inżynierowie w latach 60-tych budowali zakłady w Puławach, kilka lat temu broniliśmy Puław przed wezwaniami ze strony Synthosu, a dzisiaj słyszę, że Tarnów to mała wioska, którą można zaorać. Ja jestem przeciwny walkom pomiędzy związkami. Dla nas i całego kraju najważniejsze jest to, żeby ta grupa pozostała w całości – dodaje przewodniczący, który nie zaprzecza, że dalsza konsolidacja w ramach grupy z jego punktu widzena byłaby „interesująca”.
Czy pozycja puławskich Zakładów Azotowych po zmianach w zarządzie Grupy Azoty zostanie zmieniona – o tym przekonamy się prawdopodobnie już niedługo. Jedną z pozytywnych informacji, zanotowanych także przez puławskich związkowców, jest pojawienie się przedstawiciela Lubelszczyzny w nowej radzie nadzorczej spółki. To Marek Grzelaczyk, absolwent KUL, prawnik. Pracownicy z Puław liczą na jego wsparcie.