Znają się ze szkoły i z osiedla. Mają po 13-15 lat. Połączyła ich wspólna pasja do sportu powstałego zaledwie kilka lat temu. Teraz każdą wolną chwilę poświęcają na ćwiczenia. Mimo że ludzie uważają ich za dziwaków i wandali, którzy skaczą po dachach i barierkach. Dla nich to coś więcej niż tylko zabawa. To przekraczanie własnych możliwości.
Na początku był film
Parkour zaczęli uprawiać dopiero od roku, niektórzy dwa lata temu. Dlatego - jak mówią - nie są jeszcze najlepsi. - Czasami inni jeszcze się z nas śmieją, że nie potrafimy niektórych akrobacji, ale idzie nam coraz lepiej, nie mamy się czego wstydzić - mówi Bela, jeden z członków Glide Crew. Tak się złożyło, że właśnie rok temu wszyscy usłyszeli o parkour i obejrzeli dwa filmy: Yamakasi oraz Jump London. To prawdziwa biblia dla sympatyków tego sportu. To dzięki tym filmom pokazującym ludzi, dla których architektura miasta nie jest żadną przeszkodą, parkour tak bardzo się rozpowszechnił na świecie. W tej chwili w Polsce w każdym mieście działają grupy młodych ludzi zajmujących się tym.
Upadek boli
Zwłaszcza z kilku metrów. Zdarzają się złamania ręki. Chłopak o pseudonimie 37 miał nawet wstrząśnienie mózgu, ale szybko wrócił do ćwiczeń. - Przecież równie dobrze mógłbym sobie zrobić krzywdę grając w piłkę - opowiada. Ale zanim jeden wykona jakiś trudny skok, inni podpowiadają mu, czy będzie to bezpieczne. Na pewno gdyby mieli gdzie ćwiczyć, byliby jeszcze bezpieczniejsi. - Gdybyśmy mogli ćwiczyć na materacach w sali gimnastycznej, to byłoby mniej kontuzji. Ale co zrobić, kiedy nie stać nas na wynajęcie sali, a nauczyciele wuefu boją się nas trenować - mówi Śliwa. Dlatego chłopcy poszukują sponsora, który pomoże dofinansować np. wynajęcie sali. Dotychczasowe dokonania ekipy jak i kontakt z Glide Crew można znaleźć na stronie: www.glidecrew.xt.pl
Zamiast schodów wybierz wspinaczkę
- Chodzi o to, żeby jak najszybciej poruszać się po mieście. Dlatego wszelkiego rodzaju salta są tylko efektownym dodatkiem. Ale kiedy są urządzane konkursy i jakaś ekipa prześle swój film, w którym jest dużo trików robionych na pokaz, to zostaje ona zdyskwalifikowana - tłumaczy Śliwa. Parkour stał się już tak popularny, że od niedawna odbywają się konkursy na najlepszy film pokazujący dokonania ekipy w swoim mieście. Dlatego każda grupa ma swojego operatora, który rejestruje jej najlepsze triki. Potem można to obejrzeć w Internecie.
Nie jesteśmy wandalami
Biegają po wszystkim, co tylko możliwe. Przeskakują płoty, wspinają się na mury. I zawsze znajdzie się ktoś, komu się to nie podoba.
- Ludzie uważają nas za jakichś wandali. Byliśmy nawet spisywani przez policję, ale nie było większych nieprzyjemności, bo przecież nic złego nie robimy, niczego nie niszczymy - tłumaczy Lisek. Kłopoty są jednak z rodzicami, którzy kiedy dowiadują się, co robią ich dzieci, niechętnie się na to zgadzają. A jeśli już pozwalają na zwykłe skoki, to np. zabraniają robienia salt. W szkole też zdarzają się problemy. - Mój nauczyciel od historii, kiedy nie ma mnie w szkole, zawsze żartuje, że pewnie skakałem i wpadłem gdzieś do śmietnika - śmieje się jeden z chłopców