Układanie zwłok na podłodze, zarabianie "na lewo” na przechowywaniu ciał i wydawanie ich zakładom pogrzebowym w prześcieradłach, które później miały trafiać na szpitalne łóżka. Tak miała działać kostnica przy puławskim szpitalu
Portal przytacza relację świadka, pracownika jednej z firm pogrzebowych, który przyjechał po odbiór ciała osoby zmarłej w szpitalu. – Weszliśmy do sali, gdzie zazwyczaj znajduje się 5–6 ciał. W kostnicy nie ma specjalnych szaf chłodniczych ze specjalnymi szufladami na zwłoki. Tamtego dnia przeżyłem szok: w małym pomieszczeniu upchnięto, dosłownie upchnięto, 17 ludzkich ciał. Były wszędzie – na wózkach, na tacach, a ci, dla których zabrakło tego starego, pokrzywionego kawałka blachy, leżeli bezpośrednio na betonie. To były czyjeś dzieci, ojcowie, ukochane osoby. Tak strasznie sponiewierani – relacjonuje świadek.
Kolejny zarzut: pracownicy kostnicy mieli sprzedawać szpitalne worki zakładom pogrzebowym, a także zarabiać na przechowywaniu zwłok. Za wstawienie zwłok mieli dostawać "na lewo” od firmy pogrzebowej 100–150 zł, a były jeszcze dodatkowe pieniądze za mycie i ubieranie ciał.
– Zajęłam się już tą bulwersującą sprawą. 14 kwietnia powołaliśmy specjalną komisje, by to wszystko zbadała. Jej przewodniczącym jest Wojciech Tarłowski, zastępca dyrektora ds. ekonomicznych – poinformowała nas dr n. med. Ewa Warchoł-Sławińska, p.o. dyrektor SPZOZ w Puławach. – W skład komisji wchodzą także pielęgniarki epidemiologiczne oraz osoby, które odpowiadają za stan techniczny budynku szpitala i kontrolujące czas pracy. Skontrolowane zostaną także samochody używane do transportu zwłok.
Komisja wysłała także zapytania do wszystkich firm pogrzebowych z powiatu puławskiego w sprawie korzystania z przyszpitalnej kostnicy oraz ewentualnego pobierania opłat za tę usługę przez pracowników.
– Zgodnie z procedurą do kostnicy mogą być przyjęci nie tylko pacjenci, którzy zmarli w szpitalu, ale również spoza. Wówczas pobierana jest jednak opłata w wysokości 4,5 złotych za godzinę. Opłaty pobierane są także w przypadku zwłok pacjentów, którzy zmarli w naszym szpitalu, jeśli czas przechowywania przekroczył 72 godziny – zaznacza Warchoł-Sławińska.
Dodaje, że pracownicy kostnicy zaprzeczają, by przyjmowali nielegalnie jakiekolwiek opłaty. Do tej pory nie było na nich żadnych skarg.
Komisja ma czas do 30 kwietnia na wyjaśnienie tej sprawy. – Do tego czasu wstrzymam się od jakichkolwiek kroków wobec pracowników kostnicy – mówi Warchoł-Sławińska.
Kontrolę w tej sprawie zapowiada także starosta. – Sprawa jest na tyle drażliwa, że musimy zbadać ją bardzo dokładnie. Dzisiaj spotkam się z panią dyrektor i podejmiemy decyzję w sprawie terminu kontroli – zapowiada Witold Popiołek, starosta puławski.