![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
![](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/news/2022/2022-03/70df810097285a78d1bf179a0f6a2d51_std_crd_830.jpeg)
W środę doszło do pożaru drewnianego domu w centrum Wąwolnicy. To budynek, który cztery lata temu został wyremontowany przez ekipę programu "Nasz nowy dom". Straty oszacowano na 60 tys. zł. Trzyosobowa rodzina liczy na pomoc.
![AdBlock](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/user/adblock-logos.png)
Pani Bogusława Czarnecka (58 l.) była w pracy, gdy dostała wiadomość o pożarze. – Gdy usłyszałam, że nasz dom się pali, zemdlałam. To był szok. Od tamtej pory chodzę i płaczę. Nie mogę w to uwierzyć – mówi kobieta.
Jej mąż Zenon, w tym czasie był na podwórku. Mężczyzna nie pracuje z powodu problemów zdrowotnych. Gdy zauważył dym wydobywający się ze środka, wezwał straż. Na miejsce jako pierwsi przyjechali ochotnicy z Wąwolnicy. Ci sami, którzy cztery lata wcześniej pomagali sprzątać po remoncie przeprowadzonym w ramach popularnego programu realizowanego przez telewizję Polsat. Za nimi nadjechały kolejne jednostki OSP oraz zawodowcy z Puław.
Ognisko pożaru początkowo trudno było dostrzec. – Tam było czarno od dymu. Okazało się, że tliła się nagrzewana od rury z kominka drewniana ściana oraz izolacja ze styropianu – opowiada pani Bogusława. Żeby dostać się do źródła ognia, straży wycięli fragment ściany i dachowego poszycia.
– Pożar został ugaszony po akcji gaśniczej, która trwała 2,5 godziny. Straty oszacowaliśmy na 60 tys. zł – informuje bryg. Grzegorz Buzała, rzecznik PSP w Puławach.
Trzyosobowa rodzina przeżyła koszmar. Dzisiaj martwią się o pieniądze na remont, w którym tym razem nikt ich nie wyręczy. Zawodowo pracuje tylko pani Bogusława. Zenon z powodu problemów zdrowotnych, zajmował się domem. Oboje wychowują 9-letnią wnuczkę Patrycję, dla której są rodziną zastępczą. Dziewczynka w czasie pożaru była w szkole. Obecnie przebywa u cioci w Warszawie. Warunki do zamieszkania w uszkodzonym domu nie są najlepsze.
– Zostaliśmy bez ogrzewania, z wyciętą dziurą w dachu, zniszczoną ścianą. Mieszkamy na piętrze, które mniej ucierpiało. W całym budynku nadal czuć swąd spalenizny. Zalana podłoga na dole nadaje się do wymiany. Nie wiem jak sobie z tym wszystkim poradzimy - mówi poszkodowana. Dodatkowym zmartwieniem jest brak polisy ubezpieczeniowej. – Żałuję, że jej nie wykupiliśmy. Drugi raz na pewno nie popełniłabym tego błędu – zapewnia pani Bogusława.
Jej córka Barbara liczy na pomoc internautów. Założyła zbiórkę na stronie https://zrzutka.pl/7nmars
– Na już trzeba odbudować dach i ścianę, wymienić panele i podłogę w łazience. Sprawdzić trzeba też całą instalację elektryczną, a to są ogromne koszty dla rodziny. Bardzo proszę ludzi dobrej woli o pomoc – pisze kobieta.
Dotychczas na jej apel odpowiedziało 15 osób, które wpłaciły niecałe 1,2 tys. zł. Celem jest suma 40 tysięcy.
![](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/news/2022/2022-03/f62bececc5f1828438c366cae11c8f5d_v1_830.jpeg)
![e-Wydanie](https://cdn01.dziennikwschodni.pl/media/public/dziennikwschodni.pl/e-wydanie-artykul.png)