To nie marihuana lecz leki czy alkohol są śmiertelnym zagrożeniem – plakaty, z których można wyciągnąć taki wniosek rozlepili w Puławach członkowie stowarzyszenia "Wolne Konopie”. – To manipulacja – ostrzegają psychologowie.
Działacze "Wolnych konopi” twierdzą tak powołując się na dane Światowej Organizacji Zdrowia przy ONZ. Jednak zdaniem specjalistów pracujących na co dzień z trzeźwiejącymi narkomanami, dane przedstawiane przez zwolenników marihuany są nierzetelne.
– To super manipulacja. Nie można operować takimi liczbami – jak te na plakacie – dlatego że po prostu nie ma takich badań. Są za to dostępne dokładne opracowania pustoszącego wpływu THC (składnik konopi – red.) na mózg. W klinikach psychiatrycznych nie brakuje osób, które nadużywały marihuany – uważa Aleksander Skupiński, terapeuta ze znanego w Polsce ośrodka leczenia uzależnień w Anielinie.
Zdaniem terapeuty marihuana jest początkiem uzależnienia. – 90 procent moich pacjentów zaczynało właśnie od niej. Najgorsze jest właśnie uzależnienie psychiczne. Później pojawia się żądza mocniejszych doznań, większego "haju”. To droga w przepaść – dodaje Skupiński.
Stowarzyszenie "Wolne Konopie” postuluje, aby na wzór czeski posiadanie niewielkiej ilości narkotyku było dozwolone. Od 1 stycznia br. za naszą południową granicą usankcjonowano tzw. "limity bezkarności” dla konkretnych używek. Legalne stało się posiadanie do 1,5 grama heroiny, 1 g kokainy, 2 g metamfetaminy, do 15 g marihuany, do czterech tabletek ekstazy i do pięciu tabletek LSD.
Plakaty zainteresowały puławską policję. – Chociaż nie noszą znamienia przestępstwa, to będziemy starać się dotrzeć do osób, które je rozwieszały. Chcemy poznać ich motywację – mówi Marcin Koper, rzecznik puławskiej policji.