Rozmowa z Katarzyną Jagiełło i Klaudią Wojciechowicz z Inicjatywy Obywatelskiej “GMO to NIE TO!”
– Już dziewięć. Są to Niemcy, Francja, Włochy, Austria, Grecja, Bułgaria, Węgry, Luksemburg, Szwecja. Do podobnego kroku szykuje się też Rosja.
• Dlaczego rządy zdecydowały się na ten krok?
– Bo obywatele zaczęli organizować masowe protesty. W Berlinie na ulice wyszło 22 tysiące ludzi, a w Bułgarii matki z dziećmi. We Francji zorganizowały się tzw. grupy kosiarzy, którzy nocami, w całym kraju wycinali plantacje roślin genetycznie modyfikowanych. Następnego dnia, te kilkudziesięcioosobowe grupy same zgłaszały się do miejscowych sądów, tym samym paraliżując ich pracę.
Z kolei na Węgrzech ustawodawcy poszli za głosem naukowca. Dr Árpád Pusztai wykazał, że potomstwo szczurów karmionych ziemniakami GMO, choruje, ma mniejszą odporność i płodność. Po publikacji wyników swoich badań, uczelnia w Szkocji nie przedłużyła z nim kontraktu, a naukowiec wrócił do swojego kraju. Dziś na Węgrzech zasiewy GMO są niszczone komisyjnie.
• Polski rząd twierdzi, że musi dopuścić możliwość rejestracji odmian transgenicznych, bo wymaga tego unijne prawo.
– To nieprawda. 5 lipca Parlament Europejski wydał rezolucję na ten temat. Przed członkami wspólnoty otwiera ona wiele furtek do wprowadzenia takiego zakazu, od powodów ekologicznych, po ekonomiczne i gospodarcze. Wystarczy tylko chcieć.
• Nasz rząd nie chce?
– Wynika to z kilku rzeczy. Przede wszystkim dużej nieświadomości problemu, chęci uczynienia z każdego tematu zagrywki politycznej i silnego lobbingu pracowników koncernu Monsanto, właściciela patentów na organizmy modyfikowane genetycznie. Swego czasu TVN "Uwaga” zrobił świetny materiał na ten temat pt. "Lobbing na rzecz GMO”. Polecamy.
• Jeśli GMO rzeczywiście jest groźne, to dlatego nie protestują naukowcy?
– Instytucje badawcze żyją przede wszystkim z grantów. Są finansowo uzależnione od wielkich korporacji. Ale są naukowcy, którzy chętnie i głośno wypowiadają się przeciwko GMO. Szkoda tylko, że na spotkania z parlamentarzystami czy członkami rządu są zapraszani w mniejszości.
A jakie jest stanowisko kościoła?
- Żadna duża religia nie poparła GMO. W Niemczech protestanccy biskupi rozesłali po swoich parafiach list, w którym w dziesięciu punktach wymieniają argumenty przeciwko żywności GMO, od czysto moralnych, po ekonomiczne. Z kolei Watykan do tej pory się w tej kwestii nie wypowiedział. Ale portal Wikileaks ujawnił dokumenty świadczące o silnym lobbingu Stanów Zjednoczonych w najwyższych strukturach kościelnych.
• Kto straci, a kto zyska, jeśli w Polsce będzie można legalnie uprawiać GMO?
– Stracą przede wszystkim właściciele małych i średnich gospodarstw, czyli ci, którzy dziś nie mają swoich przedstawicieli w parlamencie. A zyski będzie liczyć koncern Monsanto, od którego co roku rolnicy będą kupować nasiona GMO (producent zabrania ich przechowywania i ponownego wysiewu) i silne herbicydy.
Nie każdy wie, że to ta sama firma, która swego czasu wypuściła na rynek środek owadobójczy DDT, rekombinowany bydlęcy hormon wzrostu, czy PCB (polichlorowane bifenyle stosowane były w smarach i olejach, aż odkryto ich silne własności rakotwórcze). Na swoim koncie Monsanto ma też czynnik pomarańczowy używany podczas wojny w Wietnamie do niszczenia dżungli. Agent Orange który okazał się silnie trujący też dla amerykańskich żołnierzy. Firma przegrała wiele procesów i płaci wielomilionowe odszkodowania. Dlaczego nikt nie łączy tych faktów?
• Nie brakuje jednak opinii, że żywność GMO wcale nie szkodzi. Jak czytamy na prezydent.pl: "Naukowych dowodów, że żywność GMO jest niezdrowa, nie widzi też prezydent."
– Kiedyś mówili nam, że azbest jest OK. W latach 50-tych kobietom w ciąży zalecano palenie papierosów na uspokojenie. Ludzie nie chcą pamiętać o tym, że czasem nawet naukowcy się mylą.