W październiku zeszłego roku w centrum Dęblina pojawił się pierwszy parkomat. Maszyna, jak przekonują lokalne władze, sprawdziła się. Po jej uruchomieniu łatwiej o wolne miejsce przy Ratuszu, czy ośrodku zdrowia. Samorządowcy rozważają zamówienie kolejnych.
Mieszkańcy Dęblina do parkomatu w centrum, niedaleko Urzędu Miasta, zdążyli się już przyzwyczaić. W listopadzie z urządzenia skorzystało 2919 osób, a w grudniu 3159.
Na sprzedaży biletów miasto zarabia niewiele: średnio około 2 tys. miesięcznie. Trochę więcej wynoszą wpływy z mandatów za parkowanie bez biletu za szybą - tylko w ciągu pierwszych dni 30 od uruchomienia strefy, suma kar wyniosła blisko 7 tys. zł. Ale, jak podkreślają rządzący miastem, to nie o pieniądze tu chodzi.
- Parkomat nie jest po to, żeby generował dochód. Spełnią inną, ważniejszą funkcję. Wcześniej przy naszym urzędzie trudno było zaparkować, bo często stało tutaj wiele samochodów, często osób przyjezdnych, w tym studentów szkoły lotniczej. Po uruchomieniu strefy studenci przenieśli się w inne miejsca, powstały nawet płatne parkingi prywatne, na czym korzystają przedsiębiorczy dęblinianie, a przy Ratuszu nie brakuje już wolnych miejsc - tłumaczy Roman Bytniewski, burmistrz Dęblina. - Nasi mieszkańcy są zadowoleni, niektórzy nawet dziękują za tę zmianę.
Pierwsze dwie godziny parkowania w centrum jest bezpłatne, a to czas, który wystarcza dla większość korzystających. Pozostali, którzy muszą spędzić trochę więcej czasu w okolicach ul. Rynek czy Niepodległości, płacą 5 złotych za trzecią godzinę oraz 4,5 zł za każdą kolejną. Strefa działa od poniedziałku do piątku w godz. 7-16. W weekendy papierowego biletu drukować nie trzeba.
Władze Dęblina przyznają, że jeszcze w tym roku w mieście mogą pojawić się kolejne parkomaty. Obszarem, który ma je otrzymać jako drugi najpewniej będą okolice Okólnej i PCK, czyli miejsca postojowe położone po przeciwnej stronie ul. Niepodległości.