Lublin radykalnie okroił rozkład jazdy komunikacji miejskiej. Puławy poszły w zadłużenie, mimo odłożenia części inwestycji. Kraśnik przyznaje, że będzie szukał oszczędności w ciągu roku. Samorządy skarżą się na to, że wskutek rządowych zmian w systemie podatkowym ubyło im sporo pieniędzy
Im większe miasto tym większy ubytek pieniędzy. Na własnej skórze odczuli to mieszkańcy Lublina, gdzie od kilku dni obowiązuje mocno okrojony rozkłady jazdy komunikacji miejskiej, który pod wieloma względami przypomina ten wprowadzany na czas wakacji. Największe cięcia wprowadzono w niedziele, gdy najważniejsze linie autobusowe i trolejbusowe, z wyjątkiem jednej, kursują nie częściej niż raz na 50 minut.
W Lublinie pasażerowie narzekają na tłok, nie każdemu udaje się wsiąść do pojazdu, a Zarząd Transportu Miejskiego tłumaczy, że pojazdy nie mogą kursować częściej, bo miasto wyłoży w tym roku za mało pieniędzy na przewozy. Budżet ZTM stopniał o 15 proc., bo tak zdecydował prezydent i radni.
Ratusz tłumaczy, że nie miał innego wyjścia, ponieważ tegoroczne dochody miejskiej kasy będą o 65 mln zł mniejsze wskutek rządowych zmian w systemie podatkowym, a sytuację pogarsza fakt, że rząd przekazuje miastu za mało pieniędzy na utrzymanie oświaty i miasto musi do niej dokładać.
– Nie mniej niż 160 mln zł – informuje Katarzyna Duma, rzeczniczka prezydenta miasta.
Nie tylko w Lublinie skurczyły się wpływy z podatków. – Zgodnie z raportem opublikowanym przez Związek Miast Polskich dochody miasta z tytułu udziałów w PIT mogą być w 2020 r. niższe o 9 mln zł – przyznaje Gabriela Kuc-Stefaniuk, rzecznik bialskiego magistratu, ale zastrzega, że to dane szacunkowe. – Miasto nie dysponuje danymi, z których można wyliczyć, o ile tak naprawdę mniej dochodów z tytułu udziału w PIT w 2020 r. otrzymamy.
W Puławach wpływy z podatku PIT przekraczają 50 mln zł rocznie. Rządowe zmiany w systemie podatkowym mogą skutkować utratą ok. 5–6 mln zł. Jest to różnica pomiędzy tym, ile środków wpłynie do miejskiej kasy, a tym, ile mogłoby wpłynąć, gdyby nie zmiana wysokości tego podatku o jeden punkt procentowy. Skarbniczka miasta przyznaje, że odbija się to na zadłużeniu miasta. – Można tak powiedzieć, że gdyby nie obniżony PIT, dług miasta byłby niższy o kilka milionów złotych – mówi Elżbieta Grzęda.
Dług Puław przekracza już 100 mln zł, a w przyszłym roku osiągnie rekordowe 180 mln zł, po czym ma zacząć spadać. Największy wpływ na wysokość zadłużenia mają duże w skali miasta powiatowego inwestycje, na czele z budową hali sportowej za ok. 110 mln oraz przebudową ośrodka kultury za ponad 42 mln zł. Niektóre inwestycje odłożono na później. Do najpilniejszych można zaliczyć prace remontowe w puławskich placówkach oświatowych, które wynikają bezpośrednio z zaleceń i decyzji puławskiego sanepidu. Chodzi m.in. o wymianę podłóg na korytarzach.
Cięcia nie ominęły też Kraśnika. – Skutki zwolnienia osób młodych z PIT oraz obniżenie podstawowej stawki podatku oznacza w przypadku miasta dochody mniejsze o ok. 1,4 mln zł – przyznaje burmistrz Wojciech Wilk. – Wiedzieliśmy o tym, planując budżet na 2020 r., więc nie jesteśmy zaskoczeni. Analizujemy na bieżąco sytuację budżetową miasta i będziemy szukać oszczędności w trakcie roku budżetowego, ale zależy to od różnych uwarunkowań.