(fot. Maciej Kaczanowski)
Rozmowa z Pawłem Sasinem, zawodnikiem Górnika Łęczna
- W Opolu na inaugurację nie udało się wygrać. Ciężko było się przestawić z realiów ekstraklasy na I ligę?
– Nie ma co zganiać na to, że gramy teraz w innej lidze. Po prostu mecz z Odrą nam nie wyszedł. Szczególnie słabo zagraliśmy w pierwszej połowie kiedy rywal strzelił nam dwie bramki. Może Odra nie stworzyła sobie wielu okazji, ale była bardzo skuteczna. Dopiero po przerwie zaczęliśmy atakować i stwarzać sytuacje, ale nadzialiśmy się na kontrę. Przeciwnik wygrał w pełni zasłużenie. Trzeba wyciągnąć wnioski i szukać punktów u siebie przeciwko Zagłębiu Sosnowiec.
- Z Odrą zagraliście w zupełnie innym ustawieniu. I chyba drużynie brakuje jeszcze zgrania?
– Wiadomo, że potrzebujemy jeszcze trochę czasu. Ale nie możemy się tym zasłaniać. Z trenerem Kafarskim pracujemy już od kilku tygodni Uważam, że z każdym kolejnym treningiem nasza gra będzie wyglądać lepiej. Musimy zakasać rękawy, a mamy na tyle inteligentny zespół, że jestem dobrej myśli. Liga wystartowała i musimy skupić się na tym, żeby zdobywać punkty i piąć się w tabeli.
- Dużo się zmieniło pod względem taktyki i treningów, odkąd Tomasz Kafarski objął Górnika?
– Nie chcę nigdy oceniać żadnego trenera. Skorzystałem na pracy z każdym, który mnie prowadził i zawsze starałem się spełniać ich wymagania. Teraz na pewno będziemy grać trochę inaczej niż w zeszłym sezonie. Nie będę tu zdradzał szczegółów i ułatwiał zadania rywalom, ale trener Kafarski ma swoją filozofię gry, którą wdraża do naszego zespołu.
- Nowy szkoleniowiec widzi Pana jako defensywnego pomocnika czy bocznego obrońcę?
– Obecnie trener wystawia mnie jako defensywnego pomocnika i czuje się dobrze na tej pozycji. Już trener Smuda wiosną przekwalifikował mnie do środka pola i myślę, że zostawiłem po sobie dobre wrażenie. Jakoś to w miarę szybko połapałem i daje sobie radę, choć błędy się zdarzają i będą się zdarzać. Jednak ten, kto nie popełnia błędów, nie idzie do przodu. Zobaczymy w jakiej formacji będę potrzebny trenerowi w trakcie sezonu, bo w każdym meczu mogą być różne założenia i sytuacje w drużynie.
- Na bramce też by Pan zagrał?
– W tym klubie grałem już na wielu pozycjach. Gdy trenował nas Smuda, który potrafił zaskakiwać, to odbyłem dwa treningi z trenerem bramkarzy, więc byłem przygotowany (śmiech).
- Teraz na doświadczonych zawodnikach Górnika ciąży duża odpowiedzialność. Musicie pomagać młodzieży wkraczać w ligową rzeczywistość, która jak widać nie jest łatwa.
– Filozofia klubu opiera się na wprowadzaniu młodych zawodników. Będziemy ich wspierać oraz służyć pomocą. Ale oni muszą pokazać, że zasługują na dostanie szansy. Nie może być wielkiego głaskania. Większość z nich nie miała okazji jeszcze zaistnieć w piłce seniorskiej na poziomie pierwszoligowym. Widzę na treningach, że wiary, ambicji i walki na pewno im nie zabraknie. Wierzę w to, że ci młodzi zawodnicy będą się rozwijać w Górniku. Na nas na pewno będzie spoczywać rola swego rodzaju mentorów i nauczycieli. Szatnia w Górniku ma swój specyficzny klimat i każdy, kto tu przyjeżdżał od razu łapał szybki kontakt z drużyną. Mam nadzieję, że nowi koledzy też będą czuli się w Łęcznej jak w domu.
- Gracie też w Pucharze Polski...
– Wiemy jak kończyły się nasze przygody w Pucharze Polski. W poprzednim sezonie byliśmy faworytem meczu z GKS Jastrzębie, ale odpadliśmy w 1/16 finału. Nie będę tu składał żadnych deklaracji i wybiegał w przyszłość. Musimy się skupić na tym, żeby wygrać w Zdzieszowicach, a jeśli to się uda, to w kolejnej rundzie może nas spotkać fajna nagroda i atrakcyjny rywal.