Po trzech porażkach z rzędu wreszcie pierwsze punkty w III lidze wywalczyła Tomasovia. Piłkarze Pawła Babiarza pokonali w Sieniawie tamtejszego Sokoła aż 4:0. Wynik wskazuje, że to był „spacerek” dla niebiesko-białych, ale to nie do końca prawda.
Pierwsze naprawdę groźne okazje stworzyli sobie gospodarze. Łukasz Bartoszyk świetnie obronił jednak próby: Bartosza Graszy i Sebastiana Kaczyńskiego. Kibice pewnie spodziewali się, że prędzej, czy później Sokół obejmie prowadzenie. Swoje plany miała jednak drużyna trenera Babiarza. W 32 minucie akcję lewym skrzydłem gości wykończył w polu karnym Arkadiusz Smoła.
Niedługo później zrobiło się 0:2. Po akcji Rafała Kycki wielkiego pecha mieli: bramkarz Matthew Karziewicz i obrońca Wiktor Rękas. Golkiper Sokoła tak wypiąstkował piłkę, że trafił w swojego kolegę. A piłka niespodziewanie wylądowała w siatce. Do przerwy nic się już nie zmieniło.
Było jednak jasne, że w drugiej odsłonie gospodarze ruszą do ataku. I dokładnie tak było. Tomasovia w ważnym momencie skontrowała jednak rywali. Tuż po godzinie gry Damian Szuta zaliczył swoje piąte trafienie w obecnych rozgrywkach. A miejscowych dobił jego brat Jakub, który w 80 minucie ustalił rezultat na 0:4.
– Na pewno bardzo odetchnęliśmy po tym zwycięstwie. To wcale nie było jednak łatwe spotkanie, jak wskazywałby wynik. Zwłaszcza w pierwszej połowie mecz naprawdę był wyrównany. Trzeba nawet przyznać, że to przeciwnik miał przewagę i dogodne sytuacje, ale świetnie bronił Łukasz Bartoszyk – wyjaśnia Paweł Babiarz.
– Przed meczem była jednak wielka mobilizacja, a chłopaki zostawili na boisku mnóstwo zdrowia, szczególnie w defensywie. Pierwszy w tym sezonie prowadziliśmy i w szatni mogliśmy spokojnie usiąść i porozmawiać. Po przerwie wypunktowaliśmy Sokoła, a była nawet szansa na piątego gola. Na pewno cieszą nie tylko punkty, ale i rozmiar wygranej, a także pierwsze czyste konto. Mam teraz nadzieję, że ten mecz pozwoli chłopakom uwierzyć na nowo w swoje możliwości i że od tej pory zaczniemy regularnie punktować – dodaje opiekun Tomasovii.
Jego podopieczni w niedzielę, 29 sierpnia zmierzą się u siebie z Wisłoką Dębica.
Sokół Sieniawa – Tomasovia Tomaszów Lubelski 0:4 (0:2)
Bramki: Smoła (32), Rękas (39-samobójcza), D. Szuta (63), J. Szuta (80).
Sokół: Korziewicz – Grasza, Rękas, Drelich, Lis, Pikiel (46 Majka), Wawryszczuk, Feret, Więcek (63 Wójcik), Kunicki, Kaczyński.
Tomasovia: Bartoszyk – Pleskacz (84 Lasota), Chodziutko, Chmura, Zozulia, Skiba, Smoła, (53 Czarniecki), Kycko (69 Baran), 9. Dorosz, D. Szuta, J.Szuta (84 Orzechowski).
Żółte kartki: Kunicki, Grasza (Sokół).
Sędziował: Artur Szelc (Krosno).
Orlęta na remis z KSZO
W drugim niedzielnym meczu piłkarze Mikołaja Raczyńskiego musieli się zadowolić bezbramkowym remisem. Orlęta Spomlek zremisowały u siebie z KSZO.
Lepsze wrażenie przez całe spotkanie sprawiali gospodarze. Z powodu przeziębienia na boisku nie pojawił się jednak Arkadiusz Maj. Brak napastnika był bardzo widoczny, bo nie miał, kto wykończyć akcji ofensywnych ekipy z Radzynia Podlaskiego.
W pierwszej odsłonie miejscowi oddali kilka strzałów, chociażby za sprawą: Karola Rycaja, czy Arkadiusza Korolczuka. Bramkarz rywali nie dał się jednak zaskoczyć.
Po przerwie także piłkarze z Ostrowca Świętokrzyskiego zaczęli się groźnie odgryzać. Orlęta miały sporo stałych fragmentów gry, ale do końcowego gwizdka nie udało się zdobyć zwycięskiej bramki.
Podopieczni trenera Raczyńskiego nadal są jednak niepokonani, jako jedni z sześciu ekip w grupie czwartej III ligi.
Orlęta Spomlek – KSZO Ostrowiec Świętokrzyski 0:0
Orlęta: Rosiak – Chaliadka, Chyła, Kamiński, Szymala, Korolczuk (76 Myszka), Skrzyński, Koszel, Filipowicz (67 Ćwik), Rycaj (76 Bożym), Kołtunowicz (63 Kuźma).
Sędziowal: Paweł Kostko (Białystok)