W środę Stal Kraśnik rozegra zaległy mecz z ósmej serii gier. Kibice i piłkarze na pewno cieszą się, że chodzi o wyjazdowe spotkanie z KS Wiązownica. A wszystko przez fatalny bilans drużyny Bohdana Bławackiego przed własną publicznością.
Aż sześć meczów u siebie i tylko jeden punkt. Niebiesko-żółci bardzo słabo radzą sobie na boisku w Kraśniku. Trzeba jednak przyznać, że mają też sporego pecha.
Cztery razy przegrywali zaledwie jedną bramką. A w dwóch przypadkach tracili decydujące gole dopiero w doliczonym czasie gry. Na dodatek przy okazji starcia z Wisłą Sandomierz przegrywali już trzema bramkami, ale potrafili wyciągnąć wynik na 3:3. Niestety, w końcówce po raz kolejny zabrakło im koncentracji i to goście cieszyli się z trzech „oczek” po wygranej 4:3.
Na szczęście sytuacja wygląda zupełnie inaczej na wyjazdach. Piłkarze trenera Bławackiego w trzech występach na boiskach rywali zanotowali: dwa zwycięstwa i jeden remis. Zresztą byłoby jeszcze lepiej, gdyby nie te ostatnie minuty w Tarnobrzegu. Tamtejsza Siarka na 1:1 trafiła dopiero w 90 minucie zawodów.
Co jeszcze przemawia za Adrianem Popiołkiem i jego kolegami w środowym starciu? Na pewno postawa beniaminka z Wiązownicy w roli gospodarza. Drużyna Walerija Sokolenki też nie ma się czym specjalnie chwalić, bo z pięciu takich meczów wygrała zaledwie jeden. Na swoim stadionie straciła też aż 15 bramek. Tak kiepski dorobek w grupie czwartej ma jeszcze jedynie klub z... Kraśnika.
Czy Stal podtrzyma dobrą formę w gościach? Przekonamy się w środę około godz. 18.