Nie można powiedzieć, że wyjazdowy mecz Świdniczanki z Wiślanami Jaśkowice był kompletnie nieudany. Owszem, drużyna Łukasza Gieresza przegrała 0:2, ale miała swoje momenty i na pewno nie rozegrała złego spotkania. Jak wiadomo, w piłce za styl punktów się jednak nie przyznaje.
Wydawało się, że niemoc strzelecką „Świdni” szybko przełamał Michał Paluch, który głową skierował piłkę do bramki rywali. Sędzia uznał jednak, że napastnik odepchnął jednego z obrońców i gola nie było. Gospodarze głęboko odetchnęli, a w 24 minucie otworzyli wynik.
Klaudiusz Sypeń próbował wybić piłkę ze swojej szesnastki, ale odbił ją głową wprost pod nogi Grzegorza Marszalika. A ten długo się nie zastanawiał, tylko przymierzył do siatki w okolice „okienka”. Paweł Socha nie sięgnął futbolówki i szybko zrobiło się 1:0.
W końcówce po trójkowej akcji przyjezdnych, w której uczestniczyli: Paluch, Mikołaj Nawrocki i Michał Zuber zabrakło kropki nad i. Do przerwy miejscowi utrzymali skromne prowadzenie, a po zmianie stron szybko były okazje, żeby poprawić rezultat. Socha nie dał się jednak zaskoczyć i wyszedł zwycięsko z dwóch pojedynków, z Błażejem Radwankiem.
Zanim minął kwadrans drugiej odsłony szansę na wyrównanie miał Zuber, ale jego próbę z ostrego kąta odbił golkiper Wiślan. Było sporo stałych fragmentów gry, groźnych wrzutek, ale brakowało wykończenia. W końcówce drużyna Łukasza Gieresza postawiła już wszystko na jedną kartę. Przy rzucie rożnym w pole karne rywali powędrował także Socha. Niestety, nie było wyrównania, a zamknięcie spotkania, bo po stracie Miłosza Kutyły piłkę do „pustaka” posłał Dominik Cholewa.
– Uważam, że mimo porażki zagraliśmy naprawdę dobre spotkanie. I to na tle wymagającego przeciwnika. Wiedzieliśmy, że to czołowy zespół w tej lidze, jeżeli chodzi o jakość. Jesteśmy bardzo źli, bo nie powinniśmy przegrać. Zespół mocno pracował, dobrze funkcjonował i miał swoje sytuacje. Taka jest piłka. My nie potrafiliśmy wykorzystać błędów rywali, a Wiślanie to zrobili z premedytacją. Chłopaki dali jednak z siebie wszystko, a teraz trzeba to tylko podtrzymać i wierzyć, że gole i punkty wreszcie przyjdą – mówi Łukasz Gieresz, opiekun „Świdni”.
W przyszłym tygodniu jego piłkarzy czekają dwa domowe spotkania. Najpierw w środę zaległy mecz z Siarką Tarnobrzeg (godz. 18), a w niedzielę z Garbarnią Kraków (14).
Wiślanie Jaśkowice – Świdniczanka Świdnik 2:0 (1:0)
Bramki: Marszalik (24), Cholewa (90+2).
Wiślanie: Ropek – Bociek, Lewiński, Jakli, Stachera, Dynarek, Krasuski (64 Ożóg), Rakowski (79 Gądek), Marszalik (64 Wiśniewski), Seweryn (83 Cholewa), Radwanek (64 Adisa).
Świdniczanka: Socha – Bartoszek, Ptaszyński, Koźlik, Sypeń (46 Czułowski), Szymala (78 Kutyła), Futa, Nawrocki (46 Kukulski), Morenkow (74 Koper), Zuber, Paluch (46 Kotowicz).