Powiślak przegrywał we Włodawie 0:1, ale po przerwie odwrócił losy spotkania. Ekipa z Końskowoli zdobyła trzy bramki i wygrała ostatecznie z Włodawiankę 3:1.
W 25 minucie gospodarze objęli prowadzenie. Bardzo ładnie z rzutu wolnego strzelił Patryk Błaszczuk, ale bramkarz rywali zdołał odbić piłkę na poprzeczkę. Gracze obu ekip ruszyli do futbolówki. Najszybszy był jednak Jakub Bylina i z bliska wpakował ją do siatki.
W drugiej połowie długo wynik nie ulegał zmianie. Dopiero w samej końcówce goście przechylili szalę na swoją korzyść. A tak wcale nie musiało być. W 67 minucie Damian Koprucha doprowadził do wyrównania po centrze z rzutu rożnego. Niedługo później obie ekipy mogły się pokusić o kolejne trafienia. Najpierw rezerwowy Pavlo Szeliuk strzelił na bramkę, a z powodu rykoszetu Oskar Kasperek musiał się mocno postarać, żeby końcami palców odbić piłkę zmierzającą do siatki.
W 73 minucie podobna sytuacja miała miejsce po drugiej stronie boiska. I przyjezdnym dopisało szczęście. Pierwszy strzał Powiślaka został zablokowany. Piłka spadła jednak pod nogi Pawła Bielaka. Ten zdecydował się huknąć na bramkę. Futbolówka odbiła się od jednego z rywali, poszła wysoko w górę, a na koniec odbiła się od słupka i jakimś cudem wylądowała w siatce.
Gospodarze szukali wyrównania, ale w 90 minucie nadziali się na kontrę. Po raz drugi świetnie zachował się Koprucha. Dostał podanie, kiedy wychodził ze swojej połowy i przez pół boiska biegł sam na bramkarza Włodawianki. A w decydującym momencie wyczekał aż ten się położy i bez problemów przerzucił nad nim piłkę do siatki.
– Prowadziliśmy 1:0 i powinniśmy poprawić wynik do przerwy. Niestety, nic z tego nie wyszło. Druga połowa? Gospodarze wyrównali i dopisało im szczęście. A my mieliśmy dużego pecha. Oni zdobyli gola po rykoszecie, a my w bardzo podobnej sytuacji byliśmy tylko blisko bramki. Szkoda. W końcówce ruszyliśmy do przodu, ale dostaliśmy kontrę, która zamknęła mecz – mówi Marek Drob, szkoleniowiec gospodarzy.
Piłkarze Łukasza Gizy narzekali na agresywną grę rywali. W pierwszej połowie ucierpiał zwłaszcza Robert Kazubski. Nawet po końcowym gwizdku doszło do przepychanek. – Dawno nie widziałem tak agresywnej drużyny, jak Włodawianka. Jeszcze przed przerwą mogło się skończyć czerwoną kartką dla rywali – wyjaśnia popularny „Gizmen”. – Sam mecz? Uważam, że wygraliśmy zasłużenie. Mówiłem chłopakom po 45 minutach, że jesteśmy w stanie wygrać ten mecz. W pierwszej połowie w naszej grze brakowało przede wszystkim dokładności w środku. Zdobyliśmy jednak trzy punkty i czekamy już na mecz z Hetmanem Zamość – dodaje trener zespołu z Końskowoli.
Włodawianka Włodawa – Powiślak Końskowola 1:3 (1:0)
Bramki: Bylina (25) – Koprucha (67, 90), Bielak (73).
Włodawianka: Polak – Czarnota, Bylina (70 Kowalewski), Walaszek (80 Kędzierski), Misiak, Błaszczuk, Nielipiuk, Naumiuk, Musz (65 Szeliuk), Więcaszek, Magdysz.
Powiślak: Kasperek – Kazubski, Grzegorczyk, Antoniak, Dudkowski, Bogusz, Miazga, Pięta (90 Jakóbczyk), Mietlicki (74 Kłyk), Koprucha, Bielak.
Żółte kartki: Musz, Magdysz, Czarnota, Bylina, Błaszczuk, Szeliuk, Więcaszek – Dudkowski, Pięta.