Planów awansu jednak nie ma, bo w klubie wszyscy podkreślają, że potrzebują czasu na odbudowę dawnej potęgi
Stal swoje największe sukcesy święciła jeszcze w poprzedniej dekadzie, kiedy rywalizowała w drugiej lidze z takimi ekipami jak KSZO Ostrowiec Świętokrzyski czy Sandecja Nowy Sącz. Na tym poziomie rozgrywkowym udało się grać tylko przez jeden sezon, a później klub spadał coraz niżej w hierarchii krajowego futbolu. Wreszcie w sezonie 2014/2015 wylądował w „okręgówce”. Początkowo miał być w niej tylko na chwilę, ale został już na stałe, choć co roku w Poniatowej zapowiadano walkę o awans.
Teraz jednak szumne zapowiedzi odłożono na półkę, bo w klubie postawiono na spokojną, długofalową pracę. W lecie wprawdzie dokonano kilku transferów, ale trudno je nazwać hitami – Michał Orłowski czy Sebastian Pyda to gracze solidni, ale głównie na poziom lubelskiej klasy okręgowej. Zmieniono również trenera – postanowiono zaufać miejscowemu człowiekowi, Adrianowi Kowalskiemu.
Początek miał bardzo trudny, bo na inaugurację przegrał 1:4 z Janowianką Janów Lubelski. Dalej jednak było już tylko lepiej. Stal pokonała m.in. GKS Niemce czy rezerwy Wisły Puławy. Powoli widać już rękę Kowalskiego, bo Stal gra naprawdę miłą dla oka piłkę. I to niezależnie od rywala. W ostatniej kolejce pojawiła się w Świdniku Dużym, gdzie swoje mecze rozgrywa Świdniczanka. Mimo, że gospodarze są liderem rozgrywek, to Stal w pierwszej połowie zdominowała przeciwnika. – To ma być cecha charakterystyczna mojego zespołu. Oczywiście, analizujemy przeciwników i staramy się dostosowywać do nich nasz styl. Wiedzieliśmy chociażby, ze Świdniczanka dobrze prezentuje się w środku pola, dlatego rozciągaliśmy maksymalnie grę – mówi Adrian Kowalski.
Stal, mimo dobrej postawy, ten mecz przegrała 1:3. Przyczyną były proste błędy indywidualne, które są zmorą ekipy z Poniatowej w tym sezonie. – Popełniamy ich wciąż dużo. Staramy się jednak je eliminować. Pierwsza połowa pod tym względem była bardzo dobra. Niestety, kiedy przyszło zmęczenie, to moi zawodnicy zaczęli się mylić – mówi Kowalski.
Nowy trener wciąż wpaja ekipie swoją wizję gry. Widać jednak, że uczniów ma pojętnych. W tym sezonie o awans Stali może być bardzo trudno, bo ma silnych przeciwników. Jeżeli jednak nauka pójdzie dobrze, to Stal za rok może być już bardzo mocną ekipą, która na poważnie włączy się do walki o IV ligę. – Wiadomo, ze chcielibyśmy jak najszybciej wrócić na wyższy poziom. Wiemy jednak z jakiego pułapu startowaliśmy. W ostatnich meczach nasza gra wygląda jednak już bardzo obiecująco. Trafiłem na grupę bardzo zaangażowanych ludzi. Potrzebujemy jednak czasu. Na stawianie sobie konkretnych celów przyjdzie jeszcze czas – przekonuje szkoleniowiec Stali.