Fot. Piotr Warmiński
Biało-czerwoni jeszcze nigdy w historii nie pokonali Macedonii na wielkim imprezie, ale w niedzielę przełamali wreszcie złą passę. Wygrana nie przyszła jednak łatwo. Szczypiorniści z Bałkanów postawili się przede wszystkim w pierwszej połowie, którą wygrali dwoma bramkami.
Po przerwie tak skuteczni już nie byli, a nasi chłopcy z nawiązką odrobili straty. Gdy na dwie minuty przed końcem meczu prowadziliśmy czterema golami, wydawało się, że nic złego stać się już nie może. Ale jednak... Kilka głupich strat sprawiło, że rywale złapali kontakt. Na kilkanaście sekund przed ostatnią syreną mieli bramkę straty i piłkę w rękach. Nie zdołali pokonać jednak Sławomira Szmala.
– Nie możemy oddawać takich głupich rzutów czy tracić piłki. Powinniśmy przynajmniej ukraść czas – denerwował się w strefie mieszanej kołowy naszej reprezentacji Bartosz Jurecki.
– Kolejny raz musieliśmy się martwić do końca spotkania, o to czy wygramy. Pięć minut przed końcem wszystko przemawiało za nami. Cztery bramki na plusie. Mieliśmy jednego zawodnika więcej. Ale znów nie uniknęliśmy nerwówki w końcówce – dodał skrzydłowy Jakub Łucak.
Macedonia – Polska 23:24 (13:11)
Macedonia: Ristovski, Dupjachanec – Manaskov 1, Stoiłov 1, K. Łazarov 8, Mitkov 2, Jonovski, Mirkulovski 5, V. Markoski, N. Markoski, Mojsovski, Pribak 3, Georgievski 2, F. Łazarov 1, Ojleski, Kuzmanovski. Kary: 8 min.
Polska: Szmal, Wyszomirski – Lijewski 4, Krajewski, Bielecki 2, Wiśniewski 2, B. Jurecki 4, M. Jurecki 5, Konitz, Grabarczyk, Gliński, Syprzak 6, Daszek, Łucak 1, Szyba, Chrapkowski. Kary: 10 min. Czerwona kartka: Chrapkowski (gradacja).
Sędziowali: Geipel, Helbig (Niemcy). Widzów: 14 168.