MKS Selgros wreszcie wywalczył komplet punktów w Lidze Mistrzyń! Lublinianki ograły w niedzielę Metz Handball 35:31. To było pierwsze zwycięstwo polskiej drużyny w tych rozgrywkach od... ponad 10 lat
W niedzielny wieczór ten licznik wreszcie mógł się zatrzymać, bo MKS Selgros we wspaniałym stylu pokonał francuski zespół.
Początek meczu zdecydowanie należał do Polek, które po dziesięciu minutach prowadziły 7:5. W tym momencie lubelska maszyna się zacięła, a rywalki zaczęły zdobywać bramki w błyskawicznym tempie. W efekcie, w 18 min to przyjezdne miały w zapasie dwa trafienia (8:10).
W tym momencie Sabina Włodek poprosiła o przerwę. Chwila odpoczynku okazała się zbawienna dla gospodyń. Mistrzynie Polski wróciły na boisko mocno zmotywowane i rzuciły trzy bramki pod rząd.
Warto wspomnieć o sporej odwadze lubelskiej trenerki, która w końcówce pierwszej połowy postanowiła nieco pomieszać składem. Na parkiecie pojawiły się m.in. Katarzyna Kozimur, Kristina Reprelewska i Aleksandra Baranowska. Cała trójka dała znakomite zmiany. Na szczególne wyróżnienie zasłużyła jednak Baranowska, która zanotowała mnóstwo udanych interwencji.
- Od samego początku bardzo dobrze czułam się na boisku. Na parkiecie zostawiłam mnóstwo potu. Wiadomo, że w czasie mojego pobytu w Lublinie nie dostawałam zbyt wielu szans. Dla takich dni, jak ten warto jednak uprawiać ten sport. Teraz wszystko jest możliwe. Wierzę, że awansujemy do kolejnej fazy Ligi Mistrzyń - powiedziała na antenie nsport+ Aleksandra Baranowska.
Polki rozpoczęły drugą odsłonę w osłabieniu, co wykorzystały Francuzki i odzyskały prowadzenie. Ten trudny okres udało się jednak przetrwać dzięki znakomitej postawie Baranowskiej oraz Jessicy Quintino. Brazylijka była najlepszą aktorką wczorajszego widowiska i zakończyła zawody z dziesięcioma bramkami na koncie.
Około 40 minuty kolekcjonować trafienia zaczęła Marta Gęga, która do tej pory raczej nie błyszczała. Reprezentantka Polski w ciągu kilku minut pokonała golkiperkę rywalek aż cztery razy i wyprowadziła lublinianki na prowadzenie. W 50 minucie lublinianki wygrywały już 31:27 i powoli stawało się jasne, że tego meczu nie mogą przegrać. Ostatecznie gospodynie okazały się lepsze o cztery trafienia.
- To był mój najlepszy mecz w Polsce. Wracam dopiero do gry po ciężkiej kontuzji i cieszę się, że z formą jest coraz lepiej. Kolejne niezłe spotkania dodają mi animuszu i pewności siebie. W niedzielę towarzyszył nam wspaniały doping i dla takich kibiców warto jest wygrywać. Będziemy jeszcze mocniej trenowały, aby zwyciężać w kolejnych spotkaniach - powiedziała na antenie nsport+ Jessica Quintino.
MKS Selgros Lublin - Metz Handball 35:31 (19:21)
MKS Selgros: Dzukiewa, Baranowska - Quintino 10, Gęga 7, Małek 6, Repelewska 4, Kozimur 3, Kocela 2, Drabik 2, Skrzyniarz 1, Nieściaruk, Mihdaliova.
Metz: Glauser, Pierson - Gros 7, Zaadi Deuna 5, Baudouin 5, Liscević 4, Luciano 3, Kamto 2, Flippes 2, Andrjuszina 2, Broch 1, Goznalez, Mendy.
Sędziowali: Brkić i Jusufhodzić (Austria). Widzów: 2500.