Miał być tylko rezerwowym, a wystąpił w większości tegorocznych ligowych spotkań Speed Car Motoru Lublin. Stanisław Burza swój jubileuszowy, 20. Sezon startów na żużlu może zaliczyć do udanych
Wystąpił w 12 z 16 meczów 2. Ligi Żużlowej, zdobył 74 punkty, średnio 6,17 pkt. w spotkaniu. Do tego dołożył 14 „oczek” w barażowym dwumeczu ze Stalą Rzeszów. To całkiem niezły wynik, jak na kogoś, kto przed sezonem zapowiadał, że skupi się na pracy w warsztacie i pomocy kolegom, a na tor wyjedzie w razie potrzeby.
Życie napisało jednak swój scenariusz, bo w pierwszych dwóch meczach musiał zastąpić Roberta Lamberta, który w tym samym czasie startował w Wielkiej Brytanii. Potem zajął miejsce kontuzjowanego Macieja Kuciapę, a gdy ten po urazie barku nie wrócił do optymalnej formy, popularny „Stanley” wygrywał z nim rywalizację o pierwszy skład.
- Już zapomniałem o tym, jakie plany miałem przed sezonem. Cieszę się, że przez cały czas mogłem być z drużyną i startować prawie we wszystkich meczach. Najważniejsze jest to, że udało się osiągnąć założony przed sezonem cel w postaci awansu – mówi Stanisław Burza.
W tym roku wychowanek Unii Tarnów obchodzi podwójny jubileusz. Niedawno świętował 40. urodziny, ponadto zakończył właśnie swój 20. sezon na ligowych torach. Licencję żużlową zdobył dość późno, bo dopiero w wieku 20 lat. Wcześniej na jego treningi nie zgadzali się rodzice. Co ciekawe, pierwsze oficjalne zawody, w jakich wziął udział odbyły się w Lublinie.
- Po 20 latach wylądowałem w tutejszym klubie i miałem okazję do regularnych startów na tym torze. Mogę powiedzieć, że historia zatoczyła koło – mówi Burza, który przyznaje, że jeszcze nie wie, co będzie robił w kolejnym sezonie.
- Nie mam planów. Zobaczymy, co się będzie działo w zimie. Wiele zależy od tego, jak się zmienią regulaminy, bo mówi się, że w składach meczowych w drugiej lidze może być miejsce dla trzech obcokrajowców (w tym sezonie mogło ich być maksymalnie dwóch, co było korzystniejsze dla zawodników krajowych – przyp. aut.). Ale nie wybiegam daleko w przyszłość. Na pewno chciałbym dalej jeździć, ale jeszcze nie wiem, czy w przyszłym roku będę więcej czasu poświęcał pracy w warsztacie i serwisowaniu silników, czy po raz kolejny bardziej skupię się na startach – zastanawia się 40-latek.
- Jestem otwarty na pozostanie w Lublinie. Zdaję sobie sprawę, że przed występami w pierwszej lidze drużynę będzie trzeba wzmocnić i zakontraktować nowych zawodników. Nie mam pojęcia, jak to widzi trener i szefostwo klubu. Ale wywalczyliśmy ten awans razem i oczywiste dla mnie jest, że chciałbym zostać, zainwestować w nowy sprzęt i pokazać, że w razie potrzeby mogę stanąć na wysokości zadania - podsumowuje popularny "Stanley".