
Potwierdzają się nasze informacje. 450 osób zwolni w tym roku PZL Świdnik, który
od 4 miesięcy jest w rękach włoskiego inwestora. Czy na tym się skończy? Zarząd nabrał wody w usta. A pracownicy drżą o przyszłość.

O planowanych zwolnieniach grupowych doniósł dwa dni temu na swojej stronie w Internecie Wolny Związek Zawodowy "Sierpień 80”, działający w PZL Świdnik. Informację potwierdził nam szef zakładowej "Solidarności”. – Zwolnienia obejmą 450 osób, o czym poinformował nas zarząd – mówi Ryszard Kość, przewodniczący "Solidarności” w PZL Świdnik. – Dojdzie do nich jeszcze w tym roku.
Prezes PZL Mieczysław Majewski, spytany o to, kiedy spółka zwolni te osoby i czy będą kolejne redukcje, uchyla się od odpowiedzi. – Spółka nie ma żadnego komunikatu w tej sprawie. Działamy w ramach dużej grupy, więc nie mogę się wypowiadać – ucina prezes Majewski.
PZL Świdnik zatrudnia w tej chwili 3700 pracowników. Dziś z pracą żegnały się osoby, które skorzystały z programu dobrowolnych odejść. W sumie 285 pracowników. Teraz dołączą do nich kolejni. – To sytuacja nadzwyczaj trudna dla miasta i powiatu – nie ma wątpliwości Andrzej Radek, z-ca burmistrza Świdnika. – Mamy tylko nadzieję, że zakład przetrwa i znaczna część załogi będzie jednak miała pracę.
W lutym PZL Świdnik kupił włosko-brytyjski koncern AgustaWestland. Wtedy nikomu nie przyszło do głowy, że już za kilka miesięcy zaczną się zwolnienia. Tym bardziej że nowy właściciel podpisał korzystny dla załogi pakiet socjalny, w którym dał 6-letnie gwarancje zatrudnienia. Zwolnienia grupowe oznaczają konieczność zapłaty odszkodowania. – To, oczywiście, jakieś pocieszenie i zabezpieczenie, ale każdy wolałby mieć pracę i nie drżeć o przyszłość – komentują pracownicy.
Władze Świdnika myślą, jak złagodzić skutki grupowych zwolnień. – Nie zostawimy ludzi samych. I na pewno będziemy rozmawiać z zarządem PZL Świdnik o ich dalszych planach – zapowiada Radek.
Choć oficjalne zawiadomienie o zwolnieniach grupowych jeszcze nie dotarło do Wojewódzkiego Urzędu Pracy, ich skalą poruszony jest dyrektor WUP.
– To więcej niż w Fabryce Łożysk Tocznych! – ocenia Mirosław Fatyga. – Będę o tym rozmawiał w poniedziałek z dyrektorami powiatowych urzędów pracy w Świdniku i Lublinie. Zwalniane osoby obejmiemy specjalnym programem, który rusza w czerwcu.