Panowie, wraz z Piotrem Królikiem na perkusji, dając ucztę dźwiękową publiczności, która tym razem nie zawiodła, grali znane kawałki, mieli swoje sola, ale głównie tworzyli tło muzyczne dla śpiewających panów: Marcina Furmańskiego, Krzysztofa Wałeckiego i Krzysztofa Zalewskiego. Żywiołowe granie i zachowanie się ludzi z estrady udzielało się również słuchaczom; nie była to statyczna widownia tylko pulsujacy rytmem wielki organizm. Znamy, oczywiście, gitarzystów leworęcznych (m.in.: McCartney, Hendrix, Cobain, Kaczmarski - ten nawet nie przekładał strun) lecz na estradzie znaleźli się tylko gitarzyści praworęczni, nad którymi wisiała świetlna gitara leworęczna.
Oj, warto było tam być!