Myszy na półkach z makaronem sfilmował pracownik hipermarketu Kaufland w Świdniku. - Gryzoni było zatrzęsienie, a ich odchodów jeszcze więcej - opowiada. Sanepid kazał zamknąć i odkazić market.
Pobierz nagranie (rozmiar 1,5Mb)
Autorem filmu jest Uri
- Myszy na półkach zauważyłem w niedzielę około pierwszej w nocy - mówi Mateusz (nazwisko do wiadomości redakcji). - Zawiadomiłem kierownika działu. Kazał mi posprzątać. Nagrałem gryzonie kamerą w telefonie komórkowym. Kiedy zdjąłem makaron z półek, kierownik oburzył się. Odpowiedziałem, że ludzie mogą się zatruć. Wezwał dyrektora. A ten kazał wstawić towar z powrotem na półkę. O czwartej nad ranem zostałem wyproszony ze sklepu.
Janusz Wojciechowski, kolega Mateusza pracował kolejną noc. - W magazynie to dopiero myszy mają raj - łapie się za głowę. - Gnieżdżą się w składowanym towarze, np. w ubraniach. Wszędzie pełno mysich odchodów. Po tym, jak Mateusz narobił rabanu, kierownictwo się przestraszyło. Pracownicy złapali
za szmaty. Typowali, czy w dane miejsce zajrzy sanepid, czy nie. Jak nie, to sobie odpuszczali i nie sprzątali.
• Dlaczego nie zamknęliście hipermarketu po pierwszej kontroli?
- Nie było podstaw - mówi Nowicki. - Gdyby odchodów było wówczas więcej, tak byśmy zrobili.
Dyrekcja świdnickiego Kauflandu nie chciała z nami rozmawiać. Odesłano nas do centrali we Wrocławiu. - Nikt nie widział w sklepie ani jednego gryzonia - zapewnia Marcin Knapek, rzecznik prasowy Kaufland Polska Markety. - Pracownik agencji pracy tymczasowej zauważył coś, co z wyglądu mogło przypominać odchody małego gryzonia. Czas zamknięcia sklepu wykorzystano na profilaktyczną, gruntowną deratyzację. W całej sprawie nie ma nic sensacyjnego.