Równo 35 lat po słynnych Świdnickich Spacerach mieszkańcy miasta ponownie wyszli na ulice. Wtedy chodziło o bojkot „Dziennika Telewizyjnego”, tym razem o rezygnację z oglądania „Wiadomości”.
W centrum Świdnika spotkało się w niedzielę wieczorem około 250 osób. Mieli ze sobą transparenty: „TVPiS kłamie”, „Propaganda dzieli ludzi” i „Kłamstwo ma krótkie nogi”.
– O tej godzinie 35 lat temu Świdnik manifestował przeciwko głupocie w mediach. Dziś znowu w telewizji można usłyszeć kłamstwa. Chociaż chyba wtedy byłem bardziej w stanie je zrozumieć – mówi pan Wiesław, który uczestniczył w spacerach świdnickich w okresie PRL.
W trakcie przemówienia członka zarządu powiatu świdnickiego Jakuba Osiny, który był współorganizatorem niedzielnego protestu, przerwał mu jeden z mężczyzn: – Ten pan nie ma prawa się wypowiadać na ten temat. Przesiedziałem sześć miesięcy w więzieniu walcząc o wolną Polskę – stwierdził.
Po jego słowach doszło do niewielkiej szarpaniny między uczestnikami spotkania.
– Ja też siedziałem w więzieniu. A moja żona z dziećmi tutaj wtedy były – odpowiedział mu Andrzej Sokołowski, jeden z inicjatorów strajków w PZL-Świdnik.
I poprosił o zabranie głosu swojego syna. – Dla mnie stan wojenny to nie był brak „Teleranka” w telewizji. To był czas, gdy ZOMO weszło do mojego domu, a ojciec przez 9 miesięcy się ukrywał, a następnie przez pół roku siedział w więzieniu. Miałem 14 lat i mogłem wtedy tu przyjść i poczuć, że nie jestem sam – powiedział Krzysztof Sokołowski.
Na miejscu pojawiła się około 20-osobowa grupa narodowców, która okrzykami próbowała zakłócić manifestację.