To jakaś paranoja! – denerwuje się Zbigniew Szupiluk, mieszkaniec bloku przy ulicy Racławickiej 31. – Fachowcy z administracji zerwali mi nowe płytki na balkonie. I ślad po nich zaginął!
I zrobili. Zdarli nową terakotę, którą kilka miesięcy wcześniej położył właściciel mieszkania. Dlaczego? – Zdewastowali mi balkon, bo im się pomyliło! – irytuje się Zbigniew Szupiluk. – Wpisali przez przypadek mój adres i przysłali „fachowców”, którzy bezmyślnie zdarli nowe płytki. Na siłę, nie patrząc na zniszczenia.
Zbigniewa Szupiluka nikt jednak za tę „pomyłkę” nie przeprosił. W administracji nie chciano z nim rozmawiać, ani dać kontaktu do firmy budowlanej, która na zlecenie spółdzielni robi remonty w mieszkaniach. Na żądanie Szupiluka, by przedstawiono mu dokument, w którym zapisał się na „szlichtę” administracja zamilkła na dobre. Dopiero po naszej interwencji udało się uzyskać jakieś zobowiązanie.
– Naprawimy to, jeśli okaże się, że budowlańcy zawinili. Uzupełnimy brakujące płytki – oświadczył Grzegorz Stefaniak, kierownik administracji nr 2 Spółdzielni Mieszkaniowej w Świdniku. – Kiedy? No, nie wiem... Nie mogę złapać szefa tej firmy.
Jakiej firmy – tego wciąż nie wiadomo. – Nie podam ich nazwy, bo nie chcę psuć im renomy – mówi Stefaniak.
Do sprawy wrócimy.