Martwa sarna leżała przez kilka przy posesji naszego Czytelnika z Krzesimowa (powiat świdnicki). Mimo próśb pana Wojciecha nikt nie kwapił się, by wywieźć martwe zwierzę. Aż do czwartku, kiedy to właściciel nieruchomości poprosił nas o pomoc. – Niesamowita sytuacja, po 4 dniach w końcu zabrali! – informował pan Wojciech
„Od poniedziałku (10 grudnia – red.) w miejscowości Krzesimów przy drodze powiatowej między Świdnikiem a Łęczną pod płotem mojej posesji leży potrącona prawdopodobnie przez samochód sarna i żadne służby ani instytucje nic z tym nie robią” – napisał do nas w czwartek pan Wojciech, który powiadomił o sytuacji policję, Starostwo Powiatowe w Świdniku i Urząd Gminy Mełgiew. Urzędnicy zapewniali naszego Czytelnika, że powiadomili firmę zajmującą się takimi przypadkami.
„Codziennie wykonuje telefony do w/w instytucji i nic się nie dzieje” – żali się w e-mailu nasz Czytelnik. „Informowałem również, że sarna leży przy samym chodniku, którędy codziennie dzieci chodzą do szkoły, a dorośli do przystanku autobusowego, że zwierzę zacznie śmierdzieć i może dojść do zagrożenia epidemiologicznego. Nikt tym się nie przejmuje, a sarna gnije.”
Zadzwoniliśmy zarówno do urzędu gminy, jak też na policję. – Wiemy o tej padłej sarnie od środy i automatycznie powiadomiliśmy o tym Urząd Gminy Mełgiew – mówi asp. Elwira Domaradzka, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Świdniku.
Ostatecznie okazało się, że leży to w gestii powiatu. Urzędnicy skontaktowali się ze specjalistyczną firmą, z którą świdnickie starostwo ma podpisaną umowę. – Wygląda na to, że firma nie wywiązuje się ze swoich obowiązków – mówił nam dziś po godz. 14 Łukasz Reszka, starosta świdnicki. Po godzinie wysłał zaś SMSa: „Sarenki już nie ma. Martwe zwierzę zostało usunięte.”