Uciążliwy dla mieszkańców klub "Pik” przestanie istnieć. Skończą się bójki, kradzieże i awantury, ale nie hałasy.
Na złą reputację klub przy ul. Kruczkowskiego pracował latami. Każdy, kto w spokoju chciał napić się piwka, omijał go szerokim łukiem.
- Mieliśmy tam mnóstwo wezwań związanych z zakłócaniem porządku - mówi nadkomisarz Ryszard Nalewajko, rzecznik świdnickiej policji. - Często zdarzały się tam bójki, awantury, pobicia. Klienci zgłaszali nam często kradzieże portfeli i kurtek. Jakiś rok temu nasza cierpliwość się skończyła i zaczęliśmy regularnie, w dni "dyskotekowe” wystawiać tam patrole i nadzorować przebieg dyskotek.
Skończyła się też cierpliwość Spółdzielni Mieszkaniowej - właściciela lokalu.
- Mieliśmy już dość ciągłych skarg na bójki i awantury - mówi Andrzej Ćwiek, prezes spółdzielni. - To był lokal, gdzie ludzie przychodzili się "dopić”. Zabawa trwała aż do momentu, gdy wszyscy bili pijani w sztok.
Zarząd spółdzielni postanowił więc ukrócić burdy i wymówić właścicielowi lokal. Zamiast dyskoteki powstanie tam Spółdzielczy Dom Uroczystości Rodzinnych, czyli inaczej mówiąc, dom weselny.
Władze spółdzielni mają nadzieję, że nareszcie skończy się utrapienie sąsiadów. Co prawda, nadal będzie głośno, ale przynajmniej bezpieczniej.
Na wyprowadzkę "Pik” ma czas do końca grudnia.
Pozostaje tylko pytanie, co stanie się z klientami lokalu: bo jak zauważyli internauci, do tej pory cały element przesiadywał w "Piku”, a pozostałe puby w mieście były wolne od awantur. Czy teraz to się zmieni?