– Może ta inicjatywa będzie drobnym kamykiem, który spowoduje lawinę dla dalszych zmian – zastanawiał się 22-letni Marcin, jeden z uczestników wczorajszej manifestacji przeciwników zaostrzania prawa aborcyjnego. W największym od lat zgromadzeniu w Lublinie wzięło udział nawet 8-10 tys. osób.
Pod czujnym okiem policji, w tym po cywilnemu, a także narodowców chroniących kościoły, ulicami Lublina, Chełma, Puław, Zamościa, Białej Podlaskiej, ale też mniejszych miast jak Nałęczowa, Łęcznej, Świdnika czy Parczewa, przeszły w środę prawdziwe tłumy. Dzisiaj miały miejsce kolejne z serii protestów przeciwko czwartkowemu wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego.
Manifestacje z każdym dniem przybierają na sile. Ta środowa była jak na razie największą, jaka przeszła ulicami stolicy województwa. Młodzi ludzie nieśli flagi, transparenty, wieszaki i hasła wypisane na kartonach, także takich po pizzy. Czerwony piorun – symbol protestu polskich kobiet – można było zobaczyć na wielu twarzach, rękach, maseczkach, koszulkach.
Protest kobiet w Lublinie. 28 października
O wolność i godność
W tłumie szła nie tylko młodzież. W oczy rzucali się ciemnoskórzy obcokrajowcy czy mężczyźni w białych fartuchach i z transparentem „Chcemy leczyć kobiety, nie inkubatory”.
– Protestujemy przede wszystkim przeciwko temu, w jaki sposób została podjęta ta decyzja – mówi Anna, studentka UMCS z Lublina. – To, co tak naprawdę zostało zadecydowane pod płaszczykiem pandemii, zostało przyjęte bez konsultacji społecznej. Powołując się na powstańców warszawskich można stwierdzić, że wolność to jest godność. W tym momencie część wolności została nam odebrana, a co za tym idzie zostaliśmy też pozbawieni godności. Dlatego tutaj jesteśmy.
– Czy protesty odniosą skutek? Sięgając głębiej w historię możemy wspomnieć o sufrażystkach (ruch społeczny kobiet z przełomu XIX i XX wieku walczących m.in. o prawa wyborcze – red.), którym jednak udało się coś osiągnąć. Mam nadzieję, że i w tym przypadku będzie podobnie – dodaje Ewa, również studentka UMCS.
Męskie ramię
Choć w manifestacji dominowały kobiety, to nie zabrakło wspierających ich mężczyzn. Jednym z nich był studiujący informatykę w Lublinie, a pochodzący z Lubartowa 22-letni Maciej. Jak oceniał, był „jednym z tysiąca, którzy się tutaj stawili”. – Głównie po to, żeby zamanifestować swoje poparcie dla kobiet – powiedział Dziennikowi. – Ale także żeby wyrazić sprzeciw wobec zmiany prawa. Jednak będąc realistą nie sądzę, że ten protest odniesie zamierzony skutek. Uważam, że władza pozostanie nieugięta w perspektywie najbliższych tygodni, może miesięcy.
• To po co zatem protestować?
– Najłatwiej jest być biernym, nie wychodzić z domu, ale takie inicjatywy społeczne są potrzebne, zwłaszcza w obliczu tego, co się dzieje na świecie: kryzysu, pandemii, w ogóle przygnębienia. I może ta inicjatywa będzie drobnym kamykiem, który spowoduje lawinę dla dalszych zmian.
Lubelska manifestacja trwała 2,5 godziny. Wielotysięczny tłum, w rytmie muzyki i bębnów, przeszedł deptakiem na plac Litewski, potem Kołłątaja, Narutowicza, Bernardyńską, Wyszyńskiego. Na samym początku organizatorzy apelowali o „niekozaczenie”. Prosili przez megafon, by nie prowokować policji ani nie reagować na zaczepki.
– Myślę! Czuję! Decyduję! – krzyczała młodzież. – To jest wojna! Wznosiła też okrzyki pod adresem m.in. Krzysztofa Bosaka czy Kai Godek. Wielokrotnie „oberwało się” także Przemysławowi Czarnkowi i partii rządzącej.
Ludzie z okien i balkonów na ul. Bernardyńskiej bili brawo. Policjanci oddzielający protestujących kordonem od kilkudziesięciu „obrońców katedry” też dostali gromkie oklaski.
Wczorajsze protesty w innych miastach regionu:
* Puławy
* Zamość
* Świdnik
* Kraśnik
* Łęczna