Potężny bus został wyładowany aż po dach. Znalazło się na nim jakieś półtorej tony darów. Transport z pomocą humanitarną dla poszkodowanych po trzęsieniu ziemi w Turcji i Syrii ruszył w sobotę z Tomaszowa Lubelskiego.
– Przed nami jakieś 3,5 tys. kilometrów w jedną stronę. Przez Słowację, Węgry, Rumunię, Bułgarię na pewno dojedziemy do Turcji. Być może uda nam się również przekroczyć granicę z Syrią. Tego byśmy chcieli – mówił nam niedługo po rozpoczęciu podróży Sebastian Wawrzusiszyn, przedsiębiorca z Tomaszowa Lubelskiego, który za kierownicą na trasie ma się zmieniać ze swoim przyjacielem Łukaszem Bałką.
Obaj mają doświadczenie w takim pomaganiu i kilka wspólnych wyjazdów na koncie. Bo obaj są członkami grupy Sokolnia, stworzonej przez społeczników z Tomaszowa Lubelskiego, od blisko roku organizującej pomoc dla uciekających przed wojną Ukraińców, ale też tych, którzy zostali w swojej ojczyźnie.
Ekipa Sokolni podobne transporty pomocy na Wschód wysyła niemal co tydzień. Przez kilkanaście ostatnich miesięcy jeździli pod Lwów, ale też dużo dalej, nawet do Odessy. To doświadczenie Sebastian Wawrzusiszyn postanowił wykorzystać, gdy dotarły do niego pierwsze informacje o tragedii ludzi dotkniętych trzęsieniem ziemi w Turcji i w Syrii.
Na swoim facebookowym profilu zamieścił post z informacją o zbiórce, głównie leków i materiałów opatrunkowych, ale też śpiworów, koców, namiotów, ciepłej odzieży czy żywności. Odzew był natychmiastowy. Dary zaczęli gromadzić np. jego znajomi z Lublina, ale odezwała się też m.in. Szkoła Podstawowa nr 8 w Zamościu. Z pomocą ruszył dyrektor biblioteki w Tomaszowie Lubelskim, który w zbiórkę zaangażował też miejscowe szkoły.
W ciągu kilku dni udało się zgromadzić ogromne ilości tego, co teraz w Turcji i Syrii jest najbardziej potrzebne. Teoretycznie można byłoby zapakować tymi darami nawet dwa budy, ale ruszył jeden samochód. Bo na tyle wystarczyło pieniędzy. Podróż jest daleka i kosztowna. Aby ją sfinansować dla jednego pojazdu potrzeba ok. 8 tys. zł.
Ale społecznicy z Tomaszowa Lubelskiego nie odpuszczają. Założona przez nich internetowa zbiórka na portalu pomagam.pl wciąż jest otwarta. Jeśli będą pieniądze, będą kolejne transporty.
– Zobaczymy, jak pójdzie tym razem. Jeśli wszystko będzie zgodnie z planem, to za tydzień powinniśmy być z powrotem – zapowiada Wawrzusiszyn.