Wokół medycznej marihuany panuje wiele mitów np. taki, że uzależnia. O konopiach wiemy mało – choć używane są na świecie od tysiącleci. W Polsce nie tylko nimi leczono, również produkowano z nich papier i materiały budowlane czy spożywano w postaci oleju.
– Medyczna marihuana to ekstrakty z kwiatów konopi. Również tej siewnej, które albo nie zawierają wcale, albo zawierają śladowe ilości psychoaktywnego składnika THC. Wcale nie trzeba jej palić. Można ją używać w postaci pasty, ekstraktu czy nalewki z kwiatów konopi – opowiada zielarz i fitoterapeuta Justyna Pargieła. I dodaje: – THC jest substancją, która uruchamia pewne procesy w organizmie, natomiast absolutnie najważniejszy jest inny związek – CBD. Ta ilość – 0,2 procenta w legalnych produktach w Polsce bardzo często jest wystarczająca.
Kannabinoidy zawarte w konopiach uruchamiają układ endokannabinoidalny, który nadzoruje układ odpornościowy i nerwowy. Konopie pomagają na wszystkie choroby związane ze złym działaniem tych dwóch układów. Można przy nich stosować olejek CBD jako wsparcie leczenia. Jest na ten temat kilkanaście tysięcy prac naukowych. Od CBD, w przeciwieństwie do THC nie można się uzależnić.
Konopie pomagają m.in. na depresje, stany lękowe, zaburzenia związane z zespołem napięcia przedmiesiączkowego u kobiet czy nerwice. Kurację olejkiem CBD warto przeprowadzić, gdy mamy problemy ze snem, często budzimy się w nocy, doskwiera nam stres związany z pracą.
Medyczna marihuana pomaga przy chorobach autoimmunologicznych m.in. zespole jelita drażliwego, stwardnieniu zanikowym bocznym, stwardnieniu rozsianym czy chorobie Crohna.
Olejkiem CBD możemy także podnieść sobie odporność. Stosować go można też już w trakcie przeziębienia czy grypy. Oczywiście, po konsultacji ze specjalistą. Dawkę ustalamy indywidualnie – każdy organizm reaguje na marihuanę inaczej. To zależy od tego, czy receptory endokannabinoidowe są oczyszczone czy nie. Aby kuracja dała efekty, powinniśmy przyjmować CDB co 6 godzin.
– Pomagałam osobom z trwałymi migrenami. Były na bardzo silnych lekach przeciwbólowych. Osoba, która ma non–stop migreny jest cały czas spięta. Bóle w dużym stopniu zmniejszają się po kuracji olejkiem CBD. Kiedyś jedna pani na nowo zachwyciła się światem, kiedy ból ustąpił. „O, ten świat ma kolory” – mówiła. Inna osoba, którą konsultowałam miała chroniczny kaszel, który był kaszlem nerwowym – bardzo uporczywy. Przechodziła mnóstwo terapii. Po olejku OCB kaszel się skończył – dzieli się swoim doświadczeniem Justyna Pargieła.
Konopie stosowane są nie tylko jako preparat leczniczy. Produkować z nich można papier, tkaniny, materiały budowlane, biomasy, ściółki czy plastik. Z oleju konopnego uzyskiwanego z nasion konopi powstają np. kosmetyki, detergenty, farby, środki czyszczące i atramenty. Po wyciśnięciu oleju pozostaje mączka, której używa się jako produkt spożywczy.
– Przez to, że przez ostatnie kilkadziesiąt lat była nagonka na konopie jako roślinę, to wiele osób ma z nią negatywne skojarzenia. Choć używana była w Polsce powszechnie jako pożywienie. Jak len czy mak. Robiono z niej olej, mąkę, a ziarna konopne tłuczono i dodawano do kasz czy też używano jako kaszę. Robiono placki. To były produkty, które nie tylko odżywiały, stosowano je także jako lekarstwo – opowiada zielarka. Pokazuje mi też polską księgę z 1513 roku. Czytam w niej: „Sok z liścia świżey Konopie w uszy puszczany / boleści w nich z zatkania zbytniego uśmierza. Także chrobactwo w nich zalągłe morzy y wypędza”.
– Konopie to polska roślina. Kiedyś sadzono ją przy domach. Przy grządkach robiono z niej obwódki, które dawały zacienienie. Później produkowano z niej liny. Konopie jednocześnie miały działanie przeciwgrzybicze, przez co pomagały zachować zdrowie innym uprawom – dodaje Pargieła. Opowiada także, że w tamtych czasach konopie również palono, jak wiele innych roślin. – Nie w postaci papierosów, jak znamy to obecnie, ale np. jako kadzidła. W domach w celu odkażenia pomieszczenia wyrzucano na blachę zioła np. bylicę piołun, liście dziewanny czy jagody jałowca. Również liście konopi.
Nie tylko w Polsce wykorzystywano konopie w celach medycznych. Działo się to na całym świecie. Od tysiącleci.
Dokładne ich pochodzenie nie jest jasne. Zostały rozpowszechnione przez człowieka w Eurazji już w czasach prehistorycznych. Prawdopodobnie pierwszą cywilizacją używającą marihuany w celach rytualno-medycznych była ludność z terenów dzisiejszych Chin. Znaleziono ją w grobie datowanym na 2500 rok przed naszą erą. Badacze znaleźli w Czatal Hujuk plecione włókna konopi z około 8000 lat p.n.e. – wtedy używano ich jako surowiec włókienniczy. Najstarsze źródło pisane, odnoszące się do marihuany, to traktat farmaceutyczny chińskiego cesarza Shen Nunga (2737 r. p.n.e.), który przepisywał herbatkę z konopi na słabą pamięć, podagrę, malarię, chorobę beri-beri czy reumatyzm.
Marihuana dotarła z Chin do Indii. W hinduskim piśmie “Atharvaveda” (1400 r. p.n.e.), wymienia się konopie jako świętą roślinę. Zalecano ją do obniżania gorączki, uśmierzania bólu, poprawy apetytu, leczenia chorób wenerycznych, astmy, kaszlu i stanów zapalnych błon śluzowych. Na egipskich papirusach (1700 p.n.e.) znajdziemy zapisy dotyczące leczenia konopiami jaskry, migreny czy schorzeń ginekologicznych.
Nie wiadomo kiedy marihuana pojawiła się w Europie. Niemieccy badacze znaleźli w pobliżu Berlina urnę z nasionami i liśćmi konopi z V w. p.n.e. W celach medycznych używane były w XI w. w terapiach takich dolegliwości jak: ból uszu, zębów, menstruacyjny i porodowy, migreny padaczki, stany zapalne, reumatyzm, kaszel, gorączka, żółtaczka. Stosowano je również w weterynarii. Z konopi robiono maści, palono je, bądź spożywano w formie napojów.
W XVII w anglikański duchowny Roberta Burtona zalecał stosowanie marihuany w leczeniu depresji. W XIX w. irlandzki lekarz William Brooke O’Shaugnessy będąc zaciekawionym wykorzystaniem medycznej marihuany w Indiach, przeprowadził badania na myszach, wykazując tym samym bezpieczeństwo jej stosowania. Dostrzegł pozytywne aspekty jej zażywania, między innymi: działanie przeciwdrgawkowe, przeciwwymiotne, uspokajające czy poprawiające apetyt. Jego badania rozpowszechniły nalewkę z konopi w Wielkiej Brytanii i Ameryce Północnej. W Stanach Zjednoczonych na spotkaniu Ohio State Medical Society w 1860 r., zanotowano zadowalające wyniki przy leczeniu kaszlu, rzeżączki, psychoz poporodowych, bólu i stanów zapalnych. Lekarze często przepisywali ją pacjentom, gdyż nie wykazywała działań niepożądanych, tak jak np. opium lub inne substancje mające złagodzić ból.
Także w Anglii nie stroniono od palenia bądź picia nalewek. W 1890 r. sir J. Russell Reynolds, osobisty lekarz królowej Wiktorii, wychwalał to lekarstwo w prestiżowym czasopiśmie medycznym „Lancet”. Plotki głoszą, że sama królowa piła nalewki konopne w celu złagodzenia bólów menstruacyjnych i poporodowych.
Już w XIX w. firmy farmaceutyczne produkowały leki, których głównym składnikiem były konopie. Handlowano obtaczanymi w cukrze pigułkami z haszyszu, które służyły jako środek przeciwbólowy.
Droga konopi do delegalizacji była krótka i mało skomplikowana.
Podczas Konferencji Opiumowej Ligi Narodów w Genewie w 1925 roku, w której uczestniczyło 16 państw, przedstawiciel Egiptu – doktor Mohamed Abdel Sadam El, zaapelował o dopisanie marihuany na listę substancji zakazanych. Twierdził, że haszysz jest przyczyną 30–60 procent chorób psychicznych w jego kraju. Statystyki publikowane przez rząd tego nie udowadniały. Bez przeprowadzenia żadnych badań stwierdzono, iż marihuana uzależnia i jest niebezpieczna tak samo jak opium.
W Stanach Zjednoczonych, pomimo braku problemu masowego używania marihuany przez społeczeństwo (dopiero w latach 60–tych klasy średnie powszechnie zaczęły palić „trawkę”), utworzono Federalne Biuro do spraw Narkotyków, które uznało konopie za największe zagrożenie Ameryki.
Siedem lat później, Kongres Stanów Zjednoczonych uchwalił ustawę o podatku od marihuany. Chociaż dyskusja w Kongresie nie była poparta żadnymi rzetelnymi badaniami, ówczesny prezydent USA Franklin D. Roosevelt podpisał ustawę.
Szef Federalnego Biuro do spraw Narkotyków Harry J. Anslinger zajmował między innymi nadzorowaniem niszczenia upraw konopi czy rujnowaniem naukowych czy muzycznych (w przypadku muzyków jazzowych, którzy w swoich tekstach przyznawali się do palenia narkotyku) karier ludziom o odmiennych poglądach.
Kolejne lata to dla konopi ciągłe zaostrzania kar. Prezydenci jeden po drugim wygłaszali coraz to większe wojny z narkotykami. Najsurowsze prawo było w 1973 roku. Wtedy za najmniejsze ilości posiadanych substancji sędziowie mieli obowiązek wyznaczania kar od 15 lat do dożywotniego pozbawienia wolności.
Po II wojnie światowej ONZ przyjął jednolite stanowisko – uzależnienie od narkotyków jest wielkim złem, a marihuanę umieścił w jednej kategorii z heroiną, które to w ten sposób stały się najniebezpieczniejszymi i najbardziej uzależniającymi substancjami. Takie myślenie trwało wiele lat.
Dziś w niektórych krajach, jak na przykład Urugwaj, marihuana jest całkowicie legalna. W innych – jak w Polsce, legalne są jedynie jej zażywanie do celów medycznych. W Malezji, Filipinach, Chinach, Tajlandii czy Arabii Saudyjskiej nie toleruje się spożywania marihuany. Za handel nią grozi nawet kara śmierci. W Chinach w 2014 roku dokonano minimum 600 egzekucji właśnie z tego powodu.
Wiedzę o konopiach będzie można pogłębić w czwartek o 18.30 w Gangu Poszukiwaczy Szczęścia przy ul. ks. Jerzego Popiełuszki 35A. Wstęp na wykład kosztuje 20 zł.
Źródła:
Mitch Earleywine – „Zrozumieć marihuanę. Nowe spojrzenie na badania naukowe”
Mariusz Jędrzejko – „Marihuana fakty, Marihuana mity”
Dorota Rogowska–Szadkowska – „Medyczna marihuana. Historia hipokryzji”
Jerzy Vetulani i Maria Mazurek – „A w konopiach strach”
Fabio Firenzuoli , Francesco Epifani , Loiacono – „Konopie dla wszystkich. Lecznicze zastosowanie marihuany”