To weekend premier w lubelskich restauracjach. Sprawdziliśmy, co ciekawego zamówicie na taras czy do ogródka. Jak smakuje wiosenny Lublin?
Zajrzeliśmy do kart z wiosennym menu. Co tu kryć, wyposzczeni szefowie kuchni poszli na całość. Wiosenne menu prezentuje się dobrze. Oto siedem wybranych adresów, jak zawsze nasz wybór jest subiektywny. Jak zwykle też nasze propozycje układamy w porządku alfabetycznym.
2 Pi eR
Chyba najpiękniejszy taras w mieście. Można zerknąć na cztery strony świata a przy tym dobrze zjeść. Co na premierę wiosennej karty wyszykował szef Kuba Piętowski? Zajrzyjmy do popandemicznego menu.
Szef ma talent do łączenia tego co najlepsze w regionalnej kuchni z tym, co modne wśród klientów. Świetnie komponuje przystawki. Na dobry początek sezonu zjecie tatara z lodami musztardowymi, deskę serów zagrodowych z Cycowa z chrupkami marchewkowymi i smalcem z fasoli i jabłek. Ale my szykujemy się na mule w cydrze lubelskim, z cebulą i śmietanka.
Z zup weźmiemy szczawiówkę z grzybami, musztardą Dijon, ziołami i jajkiem. Na drugie najbardziej zaintrygował nas taki zestaw: bekon steak, rosti z wafli krzczonowskich z boczkiem i serem Bursztyn, warzywa sezonowe, chołodziec, sos pieprzowy.
– Najbardziej dumny jestem z pielmieni. Takich, jakie podamy, jeszcze w Lublinie nie jedliście. Inspiracją była dla mnie karta gwiazdowej francuskiej restauracji. Farsz składa się z grzybów i kremowej cebulki, w daniu pojawią się orzechy nerkowca i maślany sos – mówi Kuba Piętowski, szef kuchni restauracji 2 Pi eR.
Arte del Gusto
W ogródku będzie można zamówić największe przeboje Arte del Gusto. Wśród nich prym wiedzie mały i duży talerz owoców morza podawany na przykład z grillowanymi karczochami.
– W karcie pojawią się raki, tak popularne przed wojną w polskich restauracjach. Osobiście polecam „Saltimbocca alla romana”, jego z najbardziej znanych na całym świecie dań kuchni włoskiej – mówi Agnieszka Przytuła, właścicielka restauracji.
Nazwa dania pochodzi od wł. salta in bocca (dosłownie. „skacze do ust”). Danie przyrządzane jest z rozbitego płata cielęciny (carne di vitello) oraz surowej szynki (prosciutto crudo). Mięso obkłada się płatkami szałwi, zwija w rulon i obsmaża na maśle, podlewając białym winem.
Atrium
W sobotę ogródek otworzyła Iwona Baruk, właścicielka włoskiej restauracji „Atrium”. Jeśli szukacie doskonale ugotowanych i podanych makaronów, to najpewniejszy adres. Co w premierowej karcie? – Krem kukurydziany z ośmiorniczkami. To wstęp do naszej ośmiornicy z grilla. Danie cieszy się takim wzięciem, że ludzie zapisują się do kolejki – mówi Iwona Baruk.
Atrium wprowadza jagnięcinę.
– Będzie comber jagnięcy, podamy także raqu z paccheri – dodaje Iwona baruk.
Paccheri to neapolitański makaron, jego nazwa pochodzi z języka greckiego – πας oznacza wszystko, a χειρ to ręka. Fani wołowiny natrafią w karcie na nowe danie, będą szparagi spod Lublina w kilku odsłonach i włoskie, słodkie desery.
BelEtage IBB Grand Hotel Lublinianka
Najbardziej znany lubelski hotel, dzięki któremu Lublin nazywany był przed wojną Małym Wiedniem, wprowadził pokoje modern z klimatycznymi oknami dachowymi, przez które leżąc w łóżku można oglądać wschód i zachód słońca nad lubelskim niebem. Oczywiście tradycyjne pokoje i apartamenty w szlachetnym przedwojennym stylu zostały. To połączenie starego z nowym charakteryzuje także kuchnię restauracji BelEtage. Pamiętajmy, że tu przed wojną jadał poeta Józef Czechowicz czy Hanka Ordonówna. W sobotę hotel otworzył zaciszne patio, gdzie zamówicie dania z klimatem.
Tradycja zobowiązuje, dlatego Marcin Nieznaj, szef kuchni starannie dobiera dania do karty.
– Na sobotę przygotowałem łososia marynowanego w cytrusach. Ugotuję zupę krem ze skorzonery z boczniakiem. Szczególnie polecam stek, który podam z musem dyniowym oraz ziemniakami pieczonymi w popiele – wylicza Marcin Nieznaj. My szczególnie cieszymy się ze skorzonery, hołubionej przez staropolskich kuchmistrzów.
Chapter one Piotr Kwiatosz
Restauracja ruszy z ogródkiem po weekendzie.
– Mamy sporo przyjęć zarezerwowanych dużo wcześniej. Co w wiosennej karcie? Szparagi przede wszystkim, bo zaczyna się na nie czas. A ponieważ ten czas jest bardzo krótki, to szparagi pojawią się w kilku odsłonach. Podamy krem szparagowy, będzie osobne danie dla tych, którzy nie jedzą mięsa – opowiada Piotr Kwiatosz, szef kuchni i właściciel restauracji.
Co jeszcze u Piotra? Kwiatosz to wybitny interpretator świeżej, sezonowej kuchni regionalnej. Ma także niezwykły dar do komponowania potraw na talerzu i ozdabiania ich jadalnymi kwiatami.
– Zapraszam także na słynną lubelską sałaciankę, czyli regionalną zupę z sałaty oraz sznycel cielęcy w wiosennej odsłonie – mówi Piotr Kwiatosz.
Mandragora
Jeśli zatęskniliście za smakiem świeżutkie chałki i na przykład żydowskiego kawioru, to rezerwujcie miejsce w ogródku Mandragory.
Fani porannego śledzia znajdą tam kilka dań, my polecamy śledzia z rodzynkami i migdałami. Fani wołowiny mają w Mandragorze kultowe danie: to Salt Beef, peklowana wołowina o wybitnym smaku. My najbardziej lubimy w Mandragorze wątróbkę na słodko oraz przedobre pierogi ruskie z czosnkiem, prawdopodobnie najlepsze ruskie w Lublinie.
Warto także zamówić mandragorowe słodkości. Od słynnej paschy, przez izraelski deser Malabi po rugelachy. To cynamonowe ciasteczka rogaliki. To tych słodkości obowiązkowo zamówcie herbatę „Nana” z miętą lub kieliszek wina z owoców granatu.
Trybunalska City Pub
Jeden z najlepszych ogródków z widokiem na Wieżę Trynitarską i kogucika na wieży, o którym pisał Józef Czechowicz. Trybunalska to królestwo Jarka Saka, jednego z najbardziej doświadczonych szefów kuchni w Lublinie i regionie. Trybunalska słynie z kurczaka kukurydzianego soubise-vide i gnocchi, golonki na kapuście z grzybami, pysznych curry.
Co szef przygotował na otwarcie?
– Zapraszam na kozi ser z grilla, bardzo smaczne medaliony oraz dla wegetarian faszerowane bataty. Na zwolenników słodkości czeka cała witryna wypieków z naszej piekarni. Dobrą herbatę i kawę też podamy – wylicza Jarek Sak.
Nas szczególnie cieszą medaliony. – Całkiem zapomniane danie z historią, z przyjemnością umieściłem go w karcie – dodaje Jarek Sak.
– Kuchnia staropolska to marzenie ludzi, którzy w drugiej połowie XX wieku ze wsi wyjeżdżali do miast i tam marzyli, że będą w tym mieście jeść tak, jak na wsi w niedzielę i od święta – żartuje prof. Jarosław Dumanowski i dodaje, że jak będzie w Lublinie to na medaliony trybunalskie obowiązkowo wpadnie.
Najbardziej dumny jestem z pielmieni. Inspiracją była dla mnie karta gwiazdowej francuskiej restauracji. Farsz składa się z grzybów i kremowej cebulki, w daniu pojawią się orzechy nerkowca i maślany sos – mówi Kuba Piętowski, szef kuchni restauracji 2 Pi eR.