Obaj mieli na imię Bogdan - mówi Dziennikowi Federico Viola, wiceprezes spółki Agrocom z Przewodowa, w której suszarnie we wtorek spadły rakiety. - Obaj mieli rodziny, pracowali u nas od początku.
Agrocom, która ma siedzibę w oddalonych o zaledwie 3 kilometry od Przewodowa Setnikach, to duża spółka z branży rolniczej, zajmująca się m.in. uprawą zbóż, rzepaku, kukurydzy i buraków cukrowych oraz hodowlą bydła. W Przewodowie ma dużą suszarnię kukurydzy. To właśnie w nią we wtorek po godz. 15 spadły jeden lub dwa pociski.
- Zginęło dwóch naszych pracowników, traktorzysta i kierownik magazynu - mówi Dziennikowi Federico Viola, wiceprezes spółki Agrocom. - To bardzo smutna informacja. Pracowali u nas od początku, od 2000 roku. Mieli 58 i 60 lat, mieli rodziny. Jeden z nich mieszkał w Przewodowie, drugi kilka kilometrów stąd.
Obaj mężczyźni mieli na imię Bogdan. Dla odróżnienia w pracy nazywano ich "Bogdan pierwszy" i "Bogdan drugi".
Według wiceprezesa, który w środę nad ranem był w suszarni, pocisk trafił w wagę. - Jest bardzo duży lej. Wszystko zostało zdewastowane: waga, ciągnik, przyczepa, strzępy desek i porozrzucane cegły. Na miejscu jest bardzo dużo służb - policji, wojska - i teren suszarni jest wygrodzony. Nawet ja nie mam do niego dostępu.
Według najnowszych ustaleń w suszarnię spadł ukraiński pocisk przeciwlotniczy. Przewodów jest szczelnie odgrodzony, licznie zgromadzenie reporterzy nie mają dostępu do miejsca zdarzenia.