"To tak, jakby meteoryt spadł nam na głowy"- tak burmistrz Codogno w Lombardii Francesco Passerini opisał w sobotę chwile sprzed roku, gdy w tamtejszym szpitalu wykryto pierwszy we Włoszech przypadek zakażenia koronawirusem, co uznano za początek epidemii.
20 lutego 2020 roku, gdy stwierdzono koronawirusa u 38-letniego mężczyzny, uważany jest za datę symboliczną. Później okazało się, że na północy Włoch wirus krążył już od jesieni 2019 roku.
- Na samym początku wydawało mi się, że ryzyko jest ograniczone, nieświadom nie mogłem wyobrazić sobie, że od tego momentu wszystko się zmieni. To była dziwna sytuacja, prawie niezrozumiała, ale wszystko zaczęło wskazywać na to, że to coś poważnego. Dlatego postanowiłem natychmiast zamknąć miejscowość, by chronić mieszkańców - powiedział agencji ANSA burmistrz Codogno, przywołując odcięcie gminy od reszty świata i wprowadzenie tam czerwonej strefy jako ogniska zakażeń.
W sobotę w Codogno odbyły się uroczystości upamiętniające lekarzy zmarłych na Covid-19. We Włoszech liczba ta wynosi już 326.
Ministerstwo Zdrowia poinformowało, że ostatniej doby we Włoszech na Covid-19 zmarło następnych 251 osób i stwierdzono 14931 nowych zakażeń koronawirusem. Liczba wykonanych jednego dnia testów na obecność koronawirusa przekroczyła 306 tys.
Bilans zmarłych na Covid-19 od początku epidemii wynosi 95486.
Liczba potwierdzonych przypadków wirusa przekroczyła 2,7 mln; wyleczonych jest ponad 2,3 mln osób.
Szacuje się, że obecnie zakażonych jest co najmniej 384 tys. osób.
Z Rzymu Sylwia Wysocka (PAP)