Obumarłe drzewo, które spadło na samochód, przygniotło kierowcę ciężko go raniąc. Po latach wywalczył w sądzie ponad 2 mln zł od właściciela drogi – powiatu włodawskiego.
Z punktu widzenia naszego budżetu wyrok jest kłopotliwy – przyznaje Andrzej Romańczuk, starosta włodawski. – Można się z nim nie zgadzać. Ale z drugiej strony chyba nikt, za żadne pieniądze, nie chciałby być w takim stanie jak poszkodowany mężczyzna.
Tragedia na drodze
Do wypadku doszło w marcu 2012 r. w gminie Hańsk, na trasie z Chełma do Włodawy. 46-letni mężczyzna wiózł swoją 77-letnią matkę. Po nagłym podmuchu wiatru złamało się jedno z przydrożnych drzew. Konar spadł na tył samochodu, a kierowca stracił panowanie nad autem. Kobieta sama wydostała się z wraku, mężczyznę musieli wydobyć strażacy.
W szpitalu w Lublinie okazało się, że doznał poważnego urazu kręgosłupa. Dziś jest inwalidą, nie jest w stanie samodzielnie funkcjonować. Potrzebuje stałej opieki i rehabilitacji. Rodzina 46-latka wystąpiła o odszkodowanie do firmy ubezpieczeniowej. Wypłacono im zaledwie 50 tys. zł. Na tyle bowiem opiewała polisa, wykupiona przez tamtejszy samorząd.
Za małe pieniądze
– Nie wiem jak można było ubezpieczyć 400 km dróg powiatowych na 50 tys. zł. To bardzo niska kwota. Zdecydowałem już o jej zwiększeniu do 1,5 mln zł – dodaje starosta Romańczuk.
Odszkodowanie nie pokryło nawet kosztów leczenia. Rodzina pozwała więc Starostwo Powiatowe we Włodawie. Podczas procesu przedstawiciele powiatu dowodzili m.in., że złamane drzewo nie rosło w pasie drogowym.
Pierwszy wyrok w tej sprawie zapadł dopiero w czerwcu ubiegłego roku. Sąd nakazał samorządowi zapłatę ponad 2 mln zł. Składa się na to ponad 1,15 mln zł, odszkodowania, renta i koszty procesu wraz z odsetkami. Sąd zobowiązał również starostwo do wypłacania choremu dożywotniej renty w wysokości 3,5 tys. zł miesięcznie. Samorządowcy odwołali się od wyroku. Ale Sąd Apelacyjny w Lublinie utrzymał go w mocy.
Renta do końca życia
– W ocenie sądu odpowiedzialność powiatu jest niewątpliwa – tłumaczy sędzia Barbara Du Château, rzeczniczka Sądu Apelacyjnego w Lublinie. – Biegły dendrolog wskazał, że drzewo, które spadło na samochód, od lat zamierało, co było widoczne gołym okiem. Było niebezpieczne dla otoczenia i należało je usunąć. Z kolei fakt, że w dniu wypadku była wietrzna pogoda, nie mógł stanowić wystarczającego powodu dla rezygnacji z podróży.
Uzasadniając wyrok sąd wskazał również, że kierowca jechał zgodnie z przepisami i nie miał możliwości uniknięcia wypadku.
– Doznana krzywda jest bardzo duża. Poszkodowany był w pełni zdrowia i czynny zawodowo. Obecnie jest skazany na opiekę innych osób. Wypadek wpłynął bardzo źle zarówno na jego zdrowie fizyczne, jak i psychiczne i społeczne. Sąd brał to pod uwagę ustalając wysokość świadczenia – dodaje Barbara Du Château.
Wyrok jest prawomocny. Samorząd przekazał już poszkodowanemu całą zasądzoną kwotę. Będzie mu też wypłacał dożywotnią rentę.
Władze powiatu przyznają, że to spory cios dla budżetu. Wydatki związane z przegranym procesem stanowią bowiem połowę rocznej subwencji oświatowej.