Hrubieszowscy lekarze są zmęczeni i sfrustrowani. Odchodzą z pracy, a ci, którzy zostają podnoszą, że byt szpitala jest zagrożony.
Ale lekarze mają swoje argumenty. - Mamy dość łatania dziur w dyżurach, nerwowej atmosfery i łamania podstawowych zasad higieny pracy. Źle się u nas dzieje. Nie wiem ilu lekarzy, chce odejść, ale ja to zrobię - mówi Jarosław Chomicki, który zrezygnował już z funkcji przewodniczącego Związku Zawodowego Lekarzy SP ZOZ w Hrubieszowie. - To ostateczna decyzja - dodaje.
Hrubieszowski szpital od kilku lat cierpi na braki kadrowe. Pediatra, neurolog, chirurg, kardiolog czy ortopeda mogą tam znaleźć zatrudnienie od zaraz. Chętnych jednak brakuje. - Czym szpital ma ich przyciągnąć? - pyta Chomicki. - Mamy kłopoty ze wszystkim, m.in. z obsadą dyżurów. Pracujemy dużo, zarabiamy mało. Tak nie da się długo funkcjonować.
Przez ostatni rok zwolniło się ośmiu lekarzy, a kilku chce pójść w ich ślady. - Przy obecnej polityce kadrowej jest prawdopodobne, że za kilka miesięcy w szpitalu pozostanie tylko niższy i średni personel medyczny, administracja oraz garstka lekarzy - można wyczytać w petycji, która tydzień temu trafiła na biurko starosty hrubieszowskiego.
Podpisało się pod nią 29 lekarzy. Chcą zmian. - Na razie szpital pracuje normalnie i zrobimy wszystko, aby tak było nadal - zapewnia Teresa Futyma, rzecznik prasowy SP ZOZ w Hrubieszowie. - W całym kraju sytuacja w służbie zdrowia jest fatalna. Nasi lekarze nie są w sporze zbiorowym z dyrekcją. Będziemy ich nakłaniać, żeby nie rezygnowali z pracy.
Dzisiaj w hrubieszowskim szpitalu odbędzie się spotkanie przedstawicieli 7 szpitalnych związków zawodowych z dyrektorem placówki oraz władzami powiatu .- Musimy dokładnie zbadać sytuację - tłumaczy Leszek Czerwonka, wicestarosta hrubieszowski. - Nie zostawimy szpitala bez pomocy.