W ubiegłym roku zostawiliśmy w sklepach blisko 600 mld zł. Lubelskie jest pod tym względem w krajowym ogonku, ale i tak stać nas na coraz większe wydatki. Jednocześnie sklepów jest coraz mniej. Te małe są wypierane przez większych konkurentów.
mazurskie. Wydajemy niewiele, bo skromnie zarabiamy. Przeciętna pensja w naszym regionie oscyluje wokół 3 tys. zł.
– Chyba nie jest jednak tak źle, skoro ciągle powstają nowe sklepy – mówi Tomasz, pracownik firmy ubezpieczeniowej. – Mam wrażenie, że ludzie mają coraz więcej pieniędzy. W mojej rodzinie też się trochę poprawiło. Starcza nam na niezbędne rzeczy, jednak o luksusach nie ma mowy. Na wakacje za granicą musiałbym pożyczać.
Z danych GUS za pierwsze trzy kwartały tego roku wynika, że sprzedaż detaliczna w Lubelskiem wzrosła o ponad 7 proc. Większość naszych wydatków to codzienna konsumpcja. Na tzw. dobra trwałe przeznaczamy niewiele. Największy, bo blisko 50-procentowy wzrost zanotowali sprzedawcy lekarstw i kosmetyków. Nieznacznie więcej wydajemy także na żywność, napoje i papierosy. To w sumie 40 proc. naszych wydatków. Meble oraz sprzęt RTV-AGD stanowią niecałe 10 proc. całej sprzedaży. To nieco mniej niż przed rokiem.
Olbrzymia większość placówek, to jednak małe sklepy o powierzchni do 100 mkw. – Ten model będzie musiał się zmienić. Taka jest tendencja– mówi Andrzej Faliński z Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji. – Rynek przejmują supermarkety i dyskonty. Mogą oferować obfity asortyment i konkurencyjne ceny. Wszystko dzięki efektowi skali. Znaczący gracze będą inwestowali raczej w mniejsze placówki niż np. hipermarkety.
Prognozy te potwierdzają już statystyki. Mimo spadku ogólnej liczby placówek handlowych, przybyło nam hipermarketów. W ubiegłym roku zbudowano ich aż 420. To największy wzrost w całym sektorze.