Już 723 tysięcy złotych sięgają kary sanepidu w woj. lubelskim za łamanie przepisów wprowadzonych w związku z epidemią. Przestrzegania prawa pilnują nie tylko policjanci, ale coraz częściej też sprzedawczynie.
Proszę założyć maseczkę! – upomina ostrym tonem ekspedientka jednej z popularnych spożywczych sieciówek w centrum Lublina. Za chwilę tłumaczy: – Kto nie ma ochrony, ten zakupów nie zrobi. Musimy tak robić. Niedawno jeden sklep dostał 30 tys. kary za klienta bez maseczki.
– Nie 30 tylko 5 tys., i nie z sanepidu tylko ze Straży Miejskiej – słyszymy w innym sklepie spożywczym. – Strażnicy nie pojawili się sami z siebie. Jakiś „życzliwy do nich zadzwonił” i ajent ma teraz problem.
Podobne historie usłyszeć można w wielu lubelskich sklepach. Kwoty padają różne, ale historia się powtarza: właściciel sklepu dostał wysoki mandat za obsłużenie klienta, który nie miał zasłoniętego nosa i ust.
A na sklepowych witrynach coraz częściej pojawiają się kartki przypominające o obowiązujących przepisach.
Miejska legenda?
Czy sprzedawcy boją się słusznie? Czy któryś z nich został ukarany mandatem? Żadna z sieci handlowych, którą o to zapytaliśmy, takiej sytuacji nie potwierdza.
– Nie dotarły do nas żadne informacje, które potwierdzałyby fakt karania naszych franczyzobiorców mandatami – informuje biuro prasowe Żabka Polska. – Nasi kasjerzy przypominają klientom, by zgodnie z przepisami zasłaniali nos i usta. Nie ma jednak podstawy prawnej, która nakazywałaby niewpuszczanie do sklepu osób, które tego nie robią.
139 decyzji i 723 tys. zł grzywien
– Za złamanie przepisów odpowiada osoba, która je złamała. Nie ma przepisu, który pozwalałby na ukaranie sprzedawcy, za to, że klient robił w sklepie zakupy bez maseczki – tłumaczy Magdalena Smolińska-Kornas, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lublinie.
– Ekspedient może odmówić obsłużenia osoby bez maseczki i wyprosić ją ze sklepu. Jeśli dojdzie do interwencji w pierwszej kolejności podejmuje ją policja.
Służby sanitarne działają już na podstawie notatki policyjnej. Grzywna, którą możemy nałożyć wynosi od 5 do 30 tys. zł – dodaje rzeczniczka sanepidu.
Do tej pory w naszym województwie do sanepidu zostało przekazanych 699 notatek policyjnych dotyczących łamania przepisów związanych z pandemią. Chodzi nie tylko maseczki, ale też m.in. zachowanie dystansu społecznego czy przestrzeganie kwarantanny.
Inspekcja sanitarna wydała 139 decyzji administracyjnych i nałożyła grzywny na łączną sumę blisko 723 tys. zł.
Pouczenie albo mandat
Policja przyznaje, że kary nakłada.
– Osoba niestosująca się do obowiązku zakrywania ust i nosa np. w sklepie, autobusie czy galerii handlowej, może zostać przez policjanta pouczona, ukarana mandatem do 500 zł lub może być skierowany wobec niej wniosek o ukaranie do sądu. Wszystko zależy od konkretnej sytuacji i postawy osoby – informuje kom. Kamil Gołębiowski, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Lublinie.
Ale w policyjnych statystykach brak danych o tym, ile takich wykroczeń odnotowano w sklepach.
Informacje o tym, że właściciele sklepów dostają mandaty za klientów nie noszących maseczek pojawiły się w innych częściach Polski już w połowie czerwca. Okazały się fake newsami.
Kiedy maseczki
Maseczek nie trzeba nosić na terenach otwartych, gdzie można zachować odstęp; w barach – po zajęciu miejsca przy stole oraz w pracy – jeżeli są odpowiednie odległości między stanowiskami. Obowiązkowe jest noszenie maseczek np. w sklepach, autobusach, kinach, kościołach i urzędach.
Maseczek nie muszą nosić osoby, które nie mogą zakrywać ust lub nosa z powodu stanu zdrowia, zaburzeń rozwoju, zaburzeń psychicznych, niepełnosprawności intelektualnej czy mające trudności w samodzielnym zakryciu lub odkryciu ust lub nosa. Okazanie orzeczenia lub zaświadczenia nie jest wymagane.